Scenariusz audycji radiowej wygłoszonej w Polskim Radiu 21. grudnia 1947 przez Jana Żabińskiego, dyrektora warszawskiego Ogrodu Zoologicznego. Zapis treści audycji zachował się jedynie na papierze; w tym czasie nie prowadzono jeszcze rejestracji dźwięku.
Źródło: teka odczytu radiowego Warszawa Nr 1, 21. XII. 1947.
„Mimo popularności Ogrodu Zoologicznego, nie należy sądzić, że szersze sfery publiczności warszawskiej interesują się naprawdę zwierzętami. A ponieważ w dodatku miłość do Warszawy niekoniecznie idzie w parze ze znajomością jej historii, zabytków czy instytucji kulturalnych, nie będziemy dalecy od prawdy twierdząc, że o Państwowym Muzeum Zoologicznym w Warszawie, więcej wiedzą zagranicą, aniżeli urodzeni warszawianie.
Nie będziemy tu poruszać historii muzeum, mimo iż w ciągu niemal stuletniego swego istnienia związało się ono dość ciasno z losami historycznymi naszego kraju, że wspomnę tylko przechowywanie tajnych dokumentów powstaniowych w 1863 roku w wypchanych zwierzętach, bądź martyrologię tej instytucji w czasie okupacji niemieckiej, gdy światowej sławy kolekcje skórek ptasich i owadów były ciągle narażone na rozgrabienie przez Niemców, którzy wreszcie ostatecznie zadokumentowali swój wandalizm, podpalając gmach w okresie po-powstaniowym. Zupełnie wyjątkowemu szczęściu oraz ofiarnej z narażeniem życia, pracy kilku pracowników muzealnych, którzy w kolumnach roboczych przekradali się do Warszawy, zawdzięczać należy, iż tylko niewielka część zbiorów uległa zniszczeniu, a większość wraz z największą w Polsce biblioteką zoologiczną jest uratowana i dostępna dla ludzi pracujących naukowo na tym polu. Energiczne wysiłki kierownictwa Muzeum wzbogaciły je jeszcze szeregiem zbiorów. Dużo jednak bardziej znamienny na tle wspomnianej obojętności nie-specjalistów jest fakt, zanotowany już, przez parę pism polskich, który jednak zasługuje na obszerniejsze naświetlenie.
Pani Eleonora Tenenbaumowa-Krajewska ofiarowała Muzeum w dniu szóstej rocznicy śmierci swego męża, doktora Szymona Tenenbauma wielki i bardzo cenny zbiór chrząszczy. Zbiór ten zawierający zgórą pół miliona okazów, ułożony w czterystu oszklonych pudłach, jest wynikiem gorliwej i mrówczej pracy całego życia zmarłego.
Doktór Szymon Tenenbaum, wybitny przyrodnik i znawca chrząszczy krajowych, już od wczesnej młodości zbiera chrząszcze, początkowo w okolicach Warszawy, a następnie w innych dzielnicach Polski, jak Białowieża, Pieniny i Podole galicyjskie.
Nie ogranicza się tylko do fauny krajowej. W roku 1913 zbiera chrząszcze na wyspach Balearskich, a następnie parokrotnie odwiedza w tym celu Palestynę. Wyjeżdża też do Meksyku i Brazylii. Dr Szymon Tenenbaum w swych wyprawach przyrodniczych nie ograniczał się tylko do chrząszczy, lecz zbierał również przedstawicieli i innych rzędów owadów. Materiały te, jeszcze za życia ofiarowuje Państwowemu Muzeum Zoologicznemu, z którym stale współpracuje i które też w uznaniu tej współpracy mianuje go swym korespondentem.
Dr Tenenbaum opublikował kilkadziesiąt przyczynków do znajomości chrząszczy. W rękopisie pozostawił dwie większe prace: „Fauna chrząszczy okolic Warszawy” i „ Fauna chrząszczy Podola galicyjskiego”, które niestety zaginęły w ghetcie warszawskim.
Wojna 1939 roku nie złamała tego dobrego, zawsze pogodnie i z wiarą w przyszłość patrzącego człowieka, mimo iż jego światły i krytyczny umysł jasno widział grozę sytuacji wiszącej nad ukochaną żoną i córką, no i wspaniałymi zbiorami, będącymi widomym rezultatem pracy trzydziestu lat życia. – Ci zresztą, co znali rodzinę Tenenbauma, wiedzą iż godne to były towarzyszki życia uczonego. Szczerze i bez patosu gotowe były na śmierć, byle tylko zbiory Ojca i Męża przetrwały dla potomności.
Specjalną audycję trzeba by było poświęcić już choćby ukrywaniu tych zbiorów, które kilkakrotnie były przewożone z miejsca na miejsce, mimo, iż ledwo zmieścić się mogły na trzech parokonnych platformach. Gdy inni nieszczęśnicy zamknięci w ghetcie warszawskim z narażeniem życia przedostawali się przez mury dla zdobycia kawałka chleba po stronie t. zw. „aryjskiej”, doktór Tenenbaum czynił to samo, lecz w tym celu, aby chronić swe zbiory przed głównym wrogiem: pleśnią. Co więcej niezłomny ten człowiek potrafił w piwnicach, ruinach i zamierających skwerach niewielkiego terenu ghetta warszawskiego, dalej prowadzić badawczą pracę swego zycia i uzupełnić swój zbiór jeszcze czterema pudłami, obejmującymi kilka tysięcy sztuk chrząszczy, jedynego w swoim rodzaju ośrodka faunistycznego ghetta warszawskiego.
Zmarł wyczerpany głodem i ciężkimi warunkami bytowania 29 listopada 1941 roku, nie dożywszy nawet lat pięćdziesięciu.
Śmierć ta, jeden z poważnych ciosów dla faunistyki polskiej oszczędził mu największego bólu, jakim byłaby dla niego strata ukochanej jedynaczki Ireny, wywiezionej przez Niemców i zaginionej bez śladu w dwa lata później.
Trudno jest nie podnieść z uznaniem czynu pani Eleonory Tenenbaumowej, która żyjąc z ciężkiej pracy rąk, bezinteresownie ofiarowuje instytucji publicznej wysokiej wartości zbiory, wystawiając tym trwały pomnik niestrudzonej pracy swego męża."