W archiwum Muzeum i Instytutu Zoologii znajdują się listy i kartki pocztowe pisane przez Szymona Tenenbauma do Janusza Domaniewskiego w okresie od 5 maja 1911 do 17 lutego 1936 roku. Są to oryginalne dokumenty, nigdzie wcześniej nie publikowane. Opracowanie
dokumentów ukaże się w czasopiśmie Memorabilia Zoologica.
Janusz Domaniewski
Królestwo Polskie
Warszawa
ul. Hoża No 40 lub 42
Kraków, ulica Batorego No 25 m 16
Zygmunt Lorec. Dla mnie
Kraków 5 Maja 1911
Luby łajdaku! Zdecydowałem się na pisanie listów
do Warszawy. Przyszła i na Ciebie kolej. Chciałbym żebyś zobaczył się z
Kulwieciem w sprawie nowego wyjazdu do Zwierzyńca. Oczywistą rzeczą jest,
że ja chcę koniecznie jechać, nie będę mógł jednakże jechać na pierwszy
miesiąc, gdyż wykłady trwają do 15 lipca, a później muszę zdawać
colloqium. Dobrze by więc było bardzo gdybyście pojechali na dwa miesiące.
Napisz mi bardzo obszerny list, będę Ci wdzięczny do grobu za to i opisz
mi dokładnie co się w budzie dzieje. Nie koresponduję z nikim z naszej
klasy, nie wiem więc co tam z egzaminami słychać. Czy faceci zdają dobrze
i czy się kto obciął. Co ty porabiasz i jak ci w budzie idzie. Mnie idzie
bajecznie. Roboty dużo. Latania dużo, bo każdy wykład jest na innej ulicy,
czasem w przeciągu pauzy, t. j. 15 minut trzeba przelecieć przez całe
miasto od końca do końca. To jest najgorsze, ale wykłady są bardzo bycze.
Zapisałem się na 18 godzin, z tego 10 chemji. Niektóre wykłady
rozpoczynają się o 815 rano, mam i wykłady wieczorem. Bycza jest rzecz, że
mam wolne soboty i niedziele, można sobie urządzać wycieczki. Dotychczas
nie byłem poza granicami miasta ale się wybieram. Wynająłem sobie
mieszkanie, ogromny o dwuch oknach pokój w ogrodzie, na parterze, za 40
koron i po jutrze już się przeprowadzam, tym czasem pisz na wyżej podany
adres. Ukłony dla wszystkich znajomych. Pisz!!! Szymon
012. Kartka pocztowa
Janusz Domaniewski
Królestwo Polskie
Warszawa
Hoża 40
Mój adres:
Antoni Krzysztoforski
Garncarska 17. Dla mnie
Kraków 15/V 11
Wybacz Januszu, że piszę znów na karcie, ale
takową posiadałem w domu, marki zaś już mam, musiałbym ją więc kupić. Na
to trzeba mieć 25 halerzy, ja jednak nie miałem dziś na obiad nawet, za
parę dni dopiero będę miał flotę. Nie chciałem narażać Cię na opłacenie
podwójnej wartości marki. Ty jednak bądź tak dobry i nie pisz na kartach,
bo zdaje mi się, że u mnie karty czytają, a Ty lubisz czasem użyć niezbyt
parlamentarnego słówka. Jesteś łajdak, z ręką na sercu Ci to muszę
powiedzieć. Jak to można strzelać do kotów. Że się paru facetów ścięło, to
bardzo smutne. Reybeklowi się nie dziwię, że zadowolony. Musisz mu się
pokłonić ode mnie. Powiedz, że często bardzo go wspominam, kochany
człowiek! Żeby nie on, to nie był bym może teraz na uniwersytecie. Łażę na
wycieczki. Onegdaj byłem w grocie Twardowskiego, wczoraj na Kopcu
Kościuszki, na Skałkach Panieńskich i na Bielanach. Nałapałem trochę
chrząszczy nawet całkiem niezłych. Złapałem żmiję, ale ugryzła mnie w
rękaw i uciekła. Żeby ją pioruny! Taczanowskiego na Szpitalnej poszukam i
o ile się znajdzie, a ja będę miał monetę to ci te [kuszę] z miłą chęcią
kupię. Z chęcią napisałbym ci obszerny list, z większą jeszcze chęcią
zjadłbym kolację, cóż kiedy ani na jedno ani na drugie nie mam wcale
monety. Z Kulwieciem żebyś nie zapomniał pogadać, chciałbym przecież i w
tym roku obejrzeć Zwierzyniec. Jak ci idzie w budzie. Wyobraź sobie,
chociaż to rzecz wprost nie do uwierzenia: Nie przepuściłem ani jednego
wykładu!!! Ładny gips? Pisz, adres z drugiej strony. Szymon
013-014. List
Kraków 23/V 1911
Widzisz, Kochany Januszu, jaki ze mnie klawy
samiec. Wieczorkiem list otrzymałem, rano przed pójściem na uniwerek
odpisuję, szkoda co prawda 25 halerzy dla Ciebie, długom się nawet
namyślał czy przylepić markę, czy też nie. W końcu uczucie szlachetności
przeważyło. Pal cię sześć. Wy sobie łazicie na wycieczki, ja tu muszę
siedzieć w domu, bo od tygodnia prawie leje deszcz. Przez niektóre ulice
wcale przejść nie można, bo można się utopić, pod Krakowem masa wsi
zalanych wodą. Żeby on sobie kropił, to drobiazg, ale tak leje woda jak z
rynny. W przeciągu dwóch minut, wyszedłem włożyć list do skrzynki, tak
mnie zmoczył, że koszula i inexprimable dolne przylepiły się do ciała i
musiałem się przebierać. Nudy takie, że wściec się można, Zygmunt mnie
tylko czasem ratuje. Graliśmy wczoraj i onegdaj w bardzo byczą grę (w tej
chwili zaczął padać grad, tak rżnie, że szybę chyba potłucze). Gra polega
na tym, że rzuca się na stół monetę, gra się w ten sposób jak [mark…],
uprawiałeś zapewne nieraz ten sport, drugi rzuca potem znów pierwszy, tak
długo, dopóki któraś moneta nie nakryje innej, wtedy zgarnia się wszystko.
Wygrałem wczoraj 3 korony, onegdaj graliśmy do 6 rano, też parę koron
wygrałem. To się opłaca! Napisz mi proszę Cię bardzo, co się stało z
Tadkiem, bo on ani do mnie ani do Zygmunta nic nie pisuje, czyżby się znów
oblał?! To byłoby bardzo smutne. Cieszę się, że Janek już przez […]
przelazł i dobrze mu idzie. Zarembianka pewno zda. Pietrkowi możesz wybić
wszystkie zęby, hrabia psia krew, na dwie karty nie raczył odpisać.
Widocznie że i Tadek wrodził się w niego: posłałem mu karty z widoczkiem –
mały nie odpisał. Jeżeli tam będziesz to nawymyślaj mu i pokłoń się bardzo
serdecznie panu Słonimskiemu. Cieszę się bardzo, że ten połamany [facet,
poeta] Kulikowski […] przyjedzie do Krakowa, będzie chociaż wesoło. Ludwik Hildt (w tym domu dwuch Hildtów mieszka) Leszno 24, z bramy w
lewo pierwsze schody, Ie piętro, prawe mieszkanie. Zaraz do niego napiszę
i wyślę listy jednocześnie. Do [Danowskiego] napisałem, że przyjedziemy,
dałem mu oczywiście do zrozumienia o co chodzi, ale on z zasady nigdy nie
odpisuje, może się teraz zdobędzie na to.. Bawię się byczo bo często
chodzę do teatrów i włóczę się nieco po knajpach, bo mam też multum floty
(do pierwszego jeszcze 60 koron t.j. na 8 dni) nie pochwal się oczywiście
z tem u nas w domu przed Stefkiem np. Czy ten Pan się jeszcze uczy, drań
nie ma czasu by słów kilka napisać. Brat, psia krew, ale jak jest daleko
to go lubię, tak tom go nieco tłukł. Ta żmija, to ci może nieco za
prędko zdechła. Karmiłeś ją widocznie bardzo dobrze. Pytasz się aniołku
kiedy przyjadę do Warszawy. Na to ci dokładnie nie mogę odpowiedzieć,
prawdopodobnie albo w ostatnich dniach lipca, albo w pierwszych dniach
sierpnia, prawdopodobnie jednak jeszcze w lipcu. 14 lipca kończą się
wykłady, później 2 tygodnie czasu i colloqwia (nie mam najmniejszego
wyobrażenia jak się taki brzydki wyraz pisze po łacinie). Pytasz się jakim
sposobem mam czas na wycieczki. Nie wiesz widocznie, że na wydziale
filozoficznym w soboty niema wykładów, święto akademickie, a w niedziele
też przecież wolne. Jak spędzam czas? Rozkosznie! Jeżeli deszcz nie pada,
t.j. jeżeli się nie nudzę, to albo się uczę (teraz to już może trochę (?)
mniej niż na początku) albo włóczę się po plantach albo za miastem, albo
siedzę w jakiejś knajpie, albo siedzę w jakimś kościele. Śliczne są
przecież. Często o północy chodzę na Wawel, skąd roztacza się na Kraków i
Wisłę bajeczny wprost widok. Muzeum Narodowe śliczne, wystawa
obrazów całkiem niezła, choć gorsza niż w Warszawie. Jednym słowem –
byczo. Jestem sam, nikt łba nie zawraca, czasem by się tylko chciało
zobaczyć znajomego, ale to drobiazg. Żegnaj tymczasem chłopie i pisz
zaraz, a obszernie. Jak sądzisz co będzie z naszym Zwierzyńcem? Ale! Adres
pudełkarza Śto Krzyska 16 introligator, zapomniałem jak się nazywa. Ja
będę potrzebował 8 pudełek, ile Ty – nie wiem. Daj zrobić tej samej
wielkości (idź do mnie i zmierz) i również z czerwonym papierem. Torf kup
u Łady (100 razy lepszy niż w Uranji).
Szymon
015-016. List
Kraków 27/V 11
Wybacz, Kochany Januszu, że na tak niedelikatnym
piszę papierze, tamten mi już wyszedł jednak, a w nowy nie zdążyłem się
jeszcze zaopatrzyć, głównym czego powodem jest tragiczny brak monety,
niewiem nawet jak ten list wyślę, niechcę bowiem byś podwójnie płacił.
Chciałem się dowiedzieć wkońcu, czy w tej Warszawie powyzdychali wszyscy,
czy co do pioruna bo nic nie piszą. Z domu nawet tydzień już listu nie
miałem. Dziś dostałem karty od Zarembianki zresztą cisza grobowa. Wyobraź
sobie: leżę dziś na kanapie odwrócony zadkiem do drzwi. Ktoś puka, myślę
Zygmunt. Proszę. Ktoś wchodzi i bardzo czule mnie wita: jak się masz
małpiszonie? Odwracam się – Jezierski. Ucieszyłem się oczywiście bardzo,
łaziliśmy do wieczora, pokazywał rzeczy które wiezie z Florencji, Neapolu,
Rzymu, Pompei. Nałapał mi we Włoszech trochę chrząszczy, niezgorszych
nawet. Odprowadziliśmy go teraz z Zygmuntem na kolej i pojechał chłop do
Warszawy. Zazdroszczę mu trochę, nie tak bardzo jednak, chciałbym w każdym
razie zobaczyć trochę znajomych. Tu nudy tymwiększe jeszcze, że z powodu
ciągłych deszczów trzeba siedzieć w domu. Wypogodziło się wczoraj trochę,
wyszedłem na Błonia deszcz mnie spłukał. Wogóle – choroba. Zdychać z
rozpaczy można, nawet do knajpy niechce się iść samemu. Byczo, że Ty masz
zamiar w przyszłym roku przyjechać, nie będziemy się chociaż nudzili,
będzie wesołe towarzystwo. Ze świadectwem z 6ciu klas na nadzwyczajnego
słuchacza przyjmą cię tutaj, niewiadomo jednak czy po zdaniu tutejszej
matury ten czas ci zaliczą, ale to ostatecznie drobiazg. Spać mi się chce,
niechcę jednak odkładać listu do jutra. Nudy! W Warszawie, jak tylko
człowiek miał wolną chwilę to zaraz rypał do kolegów, tu – choć się
powieś. Jeżeli Zygmunta w domu niema, to trzeba się nudzić samemu, a
zawsze w kompanji to nudzić się jest przyjemniej. Jedyna rozrywka to
teatr, który jak ci wiadomo zapewne jest stosunkowo bardzo tani i grają
bycze rzeczy. Jutro idę na Warszawiankę Wyspiańskiego i na [Okrężne]
Rydla, w poniedziałek na Pawła Igo Mereżkowskiego, podobno bardzo ładny
dramat, główną rolę ma Solski. W poniedziałek, o ile wytrzasnę flotę,
kupię sobie znów kilka biletów tymczasem […], do 1go nic już floty niemamy
(ani ja, ani Zyg, […Śledź]) i niema skąd wydostać, trzeba będzie jednak
dać sobie jakoś radę, z głodu prawdopodobnie umrzeć nam niedadzą dobrzy
ludzie. Nie piszesz mi nic jak stoją Twoje szkolne sprawy, a bardzom tego
ciekaw. Do Hildta poszedłem, o czem miałem Ci już raz przyjemność
zakomunikować. Na Twój rachunek kupiłem sobie szóstkę czekoladek,
pozwoliłeś. Dziękuję więc bardzo. Żegnaj tymczasem pisz.
Szymon
017-018. List
Kraków 9/VI 1911 r
List otrzymałem, odpisuje więc. Probówek w domu
wolnych niemam, jeżeli znajdziesz – weź. Przyjeżdżam w końcu lipca, zaraz
bym więc pojechał do Zwierzyńca, nie wiem jednak czy będziecie na dwa
miesiące, napisz mi więc. Zajeżdżajcie do Obroczy do Danowskiego, będzie
wam przez kilka dni niezbyt wygodnie, gdyż on 1go się przeprowadzi do
Zwierzyńca, tam jednak będziecie mieli raj, to mieszkanie duże, bardzo
wygodne, dostaniecie jeden lub dwa pokoje. Co się tyczy moich przyrządów.
Jak wrócę do Warszawy będę musiał kupić ze trzy tysiące szpilek, czerpak
obstalować, na Hildta się nie zdając, oraz trochę drobiazgów z floty więc
Towarzystwa zostawisz u mutry przynajmniej 25 [blatów] (wątpię czy
wystarczy) na przyrządy i przejazd. Napisz mi dokładnie co ty sam
zabierasz, po kolei wylicz wszystko. Czy ten Kulwieć był już w końcu u
Zamojskiego? Po co ty jedziesz do Odessy? Zdaję z trzech przedmiotów: z
chemji nieorganicznej, analitycznej i organicznej. Nie [..] jeżeli łaska
na bibułę, bo czytać trudno. Ilem płacił za pudełko nie wiem. Torf kup u
Łady, lepszy i stosunkowo tańszy niż w Uranji. Miałem tydzień świąt,
poszedłem więc prosto przez Beskidy do Zakopanego. Napatrzyłem się
lepszych widoków, nazbierałem kupę owadów, spotkałem i jakieś góry i
potłukłem się nieco, na Giewoncie obił mnie grad, w Skawinie niechcący
wykąpałem się w ubraniu, w ogóle moc przygód mniej lub więcej wesołych.
Rozpinałem dziś przez cały dzień owady, jestem więc dobrze zmachany.
Kończę więc. Odpisz na wszystko.
Szymon
019. Kartka pocztowa
Janusz Domaniewski
Królestwo Polskie
Warszawa
Hoża 42
Kraków 12/VI 11
Przed chwilą kartę otrzymałem. Pudła już dawno
powinny były być zrobione, adres introligatora Śto Krzyska No 16 nie
pamiętam po ile płaciłem, torf kup u Łady. W poprzednim liście napisałem
że mi potrzeba 25 rb. na drogę, ale to za mało. 15 rubli będą mnie
kosztowały jeszcze niektóre przyrządy (5 rb same szpilki), droga zaś
przeszło 15 również (z bagażem), bądź więc łaskaw zostawić u mojej mamy
przynajmniej 30 rb. Inaczej bowiem nie mógł bym przyjechać. Dlaczego nie
piszesz czy Kulwieć był u Zamojskiego i ile jeszcze floty dostał, bo
jeżeli sporo, to jabym mógł być do końca września chociażby. Odpowiedz na
wszystkie pytania które zadałem w liście posłanym 9go/VI. Lecę na wykład.
Mam w domu całą furę zestalonego CO2, zupełnie wygląda jak śnieg, ale
wściekle zimna temper. -78o. Sługa
Szymon
020. Kartka pocztowa
Janusz Domaniewski
Królestwo Polskie
Warszawa
Hoża 42
Kraków 21/VI 11
Na całą furę pytań nie odpowiedziałeś wcale,
pisałem bom chciał się wszystkiego dowiedzieć. Żadnej siatki
planktonicznej w zeszłym roku nie kupowaliśmy, ciekawym bardzo kto ci o
tym mówił. Gdybyś się zobaczył z p. prof. Kulwieciem, to go się zapytaj co
ma znaczyć, że nie raczył mnie w […] zamieścić, czy mu się niepodoba, że
jadę do Zwierzyńca. Porachuję się jeszcze z nim, sporo spraw na pieńku. Co
do siatki to obręcz ma być bezwarunkowo taka o jakiej pisałem, materiał
może być inny, ten zresztą sam już w Warszawie kupię, zostaw na niego
specjalnie rubla. Kiedy monety zaniesiesz mutrze? Co za przyrząd kupił
Wacek, niech on weźmie od Janka trochę gratów, bo zdaje mi się, że została
się czarna bibuła u niego, praska do suszenia, tego nie wiem zresztą na
pewno. Niech on do mnie napisze, poproś go o to. Którego będziecie i jak
długo tam będziecie? Czyście wprost pisali do Danowskiego, że Hildt
przyjeżdża, czy on może on nie do niego zajechał. Hildt wydał
niepotrzebnie kupę floty, bo siatka metalowa i z włosia zupełnie nam się
nie przyda, potrzebny będzie jednak worek do przesiewania mrówek, jeżeli
on nie zabrał, to sam będę musiał iść do niego do mieszkania po to. Czyś
szpilki, probówki itp. kupił. Latarka się bardzo przyda, nie zapomnij
CaC2, bo tam nie dostaniemy i nie będzie czem palić. Kiedy jedziesz do
Odessy, przywieź co o ile ci się uda, w każdym razie parę ładnych kart
możesz stamtąd napisać. […] […] wszystkie moje prośby [..] sprawiliście
Pietrkowi lanie. To byczo!
Szymon
021-022. List
Kraków 11/VII 1911
Luby Januszu!
Nie będziesz się zapewne gniewał, że dziś dopiero odpisuję,
chociaż list już parę dni temu otrzymałem, gdy się dowiesz żem dziś
zdawał pierwszy egzamin. Wkuwałem się przedtem bardzo przyzwoicie, za
przyzwoicie może bom teraz bardzo zmęczony, ale opłaciło się bom dostał
„bardzo dobrze”. Tadek również dzisiaj zdawał, ale tylko „dobrze”. W
piątek mam znów colloquium z organicznej i w sobotę lub niedzielę jadę
do Warszawy, nie odpisuj więc mi do Krakowa, ale natychmiast obszerny
list wyślij Śto Krzyzka 39, boi może [mumam zapłaci]. Odpisz mi więc na
następujące pytania. O której godzinie z jakąś kolej wyjechaliście, co
kosztuje sama droga (szczegółowo), czy p. Stankiewicz jest zawiadomiony,
że ja przyjadę, jeżeli nie to go zawiadom, jak Wam tam jest, czy
dostajecie na miejscu żarcie i co płacicie dziennie za nie od osoby, czy
konie dostajecie darmo, czy mieszkanie darmo, ile macie jeszcze monety,
jak długo macie zamiar siedzieć w Zwierzyńcu, bo co się tyczy monety to
tej nie może nam zabraknąć gdyż podobno dadzą nam ile będzie trzeba w
Zarządzie Ordynacji, tak mi przynajmniej Tadek opowiadał, wylicz mi
dokładnie coście zebrali dotychczas. Jakie gatunki ptaków zabiłeś i coś
spreparował, ileś złapał motyli i chrząszczy, co nasuszył z naszych
rzeczy Wacek. Ile wiorst jest z Panasówki do Zwierzyńca, to również dla
mnie ważna rzecz, czyście już byli na jakichś dalszych wycieczkach i
gdzie mianowicie na jakim głównie terenie robicie poszukiwania. Czy
macie formalinę i jakie słoje duże do większych preparatów. To bardzo
ważne bo musiałbym te rzeczy przywieźć gdybyście ich nie mieli. Rzeczy o
które prosisz przywiozę, nie wiem tylko jak będzie z cjankiem potasu
jeżeli będę miał czas to zrobię, bo kupić nigdzie nie można. W pracowni
mogę dostać tylko rozcieńczony wodny roztwór. To na nic. Czy p.
Stankiewicz zna się na przyrodzie. Czy dużo jest wody koło Panasówki i
jakiego […] (rzeka, strumień, rowy, stawy, błota jakie czy stawki) i w
jakiej ilości (obszar). Jakie lasy przeważnie, jaki grunt. Następnie
napisz jak Wam tam wogóle jest, jakie macie pomieszczenia (czy 2
pokoje), jak wygląd ta tak zwana pracownia. Na wszystkie te
pytania odpisz bezzwłocznie listem rekomendowanym, bo często ze
Zwierzyńca listy giną, a na tej odpowiedzi bardzo mi zależy. Odpisz po
kolei na każde zdanie, nie przepuść ani jednego pytania, pisz możliwie
najszczegółowiej, zależnie bowiem od Twojego listu będę wiedział jak mam
się urządzić. U kogo w Towarzystwie jest flota dla mnie, bo Kulwieć już
wyjechał. Czy probówki grubościenne (względnie) a szerokie macie dla
mnie, musiałbym kupić, wolę oczywiście oszczędzać. Jaką masz
fuzję, za jaką monetę kupioną i czy Ci żadnych przeszkód nie robią w
polow. Straszniebym już chciał być z wami, przed 20m się jednak nie
zobaczymy. Błagam cię zbieraj dla mnie wszystkie owady, nic nie
przepuszczaj, możesz co byczego przeoczyć. Rosalia żyje na drzewach
liściastych przeważnie na starych bukach. Szukaj chrząszczy pod korą i w
spruchniałych pniakach. Najlepsze rzeczy! Czy z Rejowca mam wynająć
furkę prosto do Panasówki, czy jechać przez Zwierzyniec? Zwróć baczną
uwagę na wodne zwierzęta. Zbieraj wszystkie larwy. B. ważne! Zbieraj
bezwarunkowo pasożyty ptaków, możesz ich moc zebrać, nowe gatunki mało
zbadane. Kładź do 75% spirytusu nie do formaliny. Pisz natychmiast
obszerny list polecony do Warszawy jeszcze raz proszę nie przepuść ani
jednego pytania. Do miłego.
Szymon
Ileś zabrał własnej monety?
Ucałuj Wacka!
Na czyj rachunek idą papierosy. Na prywatny?
023. Kartka pocztowa
[zgodnie z datą powinna być po nr 019 (sygn. Archiw MIZ PAN)]
Janusz Domaniewski
Królestwo Polskie
Warszawa
Hoża 42 m. 7
Kraków 16/VI 11
Przed chwilą kartę Twoją otrzymałem, sto razy ci
już o wszystkim pisałem. Za to że 200 rb. dają żeby ich szlag trafił. Czy
Hildt jedzie na twój rachunek? Przedewszystkim potrzebuję siatkę-czerpak,
który wobec tego Ty mi obstalujesz chociaż wolałbym sam to zrobić. Ma być
tak: obstalujesz u ślusarza obręcz z bardzo grubego (minimum 5, 6 mm
średnicy) drut, do zakładania na każdy kij, model jak siatki Uraniowskie
składana na 2 części, materiał kupisz sam lub poprosisz p. Zarembiankę, do
której sam w tej kwestji zaraz napiszę (jej adres: Krucza 24 m 9, u p.
[Obniskiej]). Zaraz po otrzymaniu tej kartki idź tam, gdyby nie miała z
powodu egzaminu czasu to poprosisz o to samo p. Kudelskiego. Materiał na
siatkę: gęsta gaza młynarska w najlepszym gatunku. To będzie kosztowało
razem z obręczą nie więcej jak 8 rb. Obręcz ma być duża, drut grubo
niklowany, mocny (żeby wypadkiem nie rdzewiał!!). Zależnie od obwodu
siatki kupicie odpowiednią ilość materiału. Gdyby tego nie umiał, nie mógł
lub nie chciał załatwić to zostaw 5 rb. Szpilek kup 3000 No 3, 1000 No 2,
1000 No1 razem 5 tyś po 1,50 tysiąc, czyli 7 rb 50 kp. Kup 1 funt
formaliny czystej, z Tow. Ogrodn. Weź drobne probóweczki i pudełko
koreczków do nich. Błagam cię wszystkie pudełka weźcie ze sobą, strasznie
mi będzie trudno je brać, sam bowiem będę jechał, wam razem będzie
łatwiej. Napisz jak jedziecie, czy do Lublina koleją, a od Lublina do
Zamościa samochodem (ale to zbyt drogi interes), czy do Rejowca a stamtąd
furmankami. Niektóre drobiazgi będę musiał jeszcze sam kupić, zostaw mi na
nie 5 rb., na drogę minimum 15, razem 20 rb, lepiej dla pewności zostaw 25
rb. U nas w domu i zaraz mi o tym donieś. Postaraj się o trochę słoików
hermetycznie zamykanych i możliwie najwięcej probówek (minimum 20 sztuk,
ale z korkami). Kup latarkę acetylenową o ile będzie Tow. chciało dać
monety, to arcy ważna rzecz, i do tego odpowiednią ilość węgliku wapnia,
wykombinuj sam ile będzie trzeba. W Zwierzyńcu będę już prawdopodobnie
przed 20/VII, ale się z tym w domu nie wygadaj, że tak wcześnie wracam.
Siatkę p. Zarembianka uszyje, idź zaraz do niej i pogadaj o tem, ja zaraz
piszę do niej: „ Jutro pojawi się u Pani J. Domaniewski, który itd.”. Zrób
więc wszystko tak jak proszę i zaraz odpisz. Bez takiej siatki nie warto
mi nawet wyjeżdżać. Kiedy Hildt jedzie? Następnym razem odpiszę
obszerniej, dziś jestem w nastroju do kucia się, a za 3 tyg. egzamina,
uczę się więc. Kup wszelkie potrzebne drobiazgi żeby się tam floty nie
wydawało, oprócz tego będziesz jeszcze chyba miał trochę monety z domu.
Przed waszym wyjazdem napisze jeszcze do Danowskiego, napisać mi musisz
dokładnie, którego dnia i o której godzinie wyjeżdżacie, to może wyślą
konia.
Szymon
[rysunek i opis]
Oto siatka, ale w stosunku do kija znacznie szerszy obwód
Kij
Zwróć uwagę na zamek
[przypiski na marginesach kartki]
Zastosuj się do wszystkich wskazówek tyczących tej siatki.
Szpilki, latarka acetylenowa, formalina, siatka. Nie zgub tej kartki bo b. ważna. Czy prochu i śrutu nie kupujesz?
024. Kartka pocztowa [Ojców, Biała droga]
Janusz Domaniewski
Warszawa
Hoża 40 lub 42 m. 7
Ojców 20.III.1912
Kochany chłopcze! Jak widzisz jest dobrze,
siedzimy w hotelu w oczekiwaniu herbatki. Byczośmy się na komorze bawili,
nadzwyczaj dokładnie zrewidowali, wszystkie papierki poczytali,
zapłaciliśmy po 2½ rb. i dostaliśmy się później w ręce żandarma. Jak tam
było opowiem ci kiedy później przy sposobności, teraz jest byczo: rano
idziemy zwiedzać okolice, dziś powłóczymy się tylko po okolicach
najbliższych. Zrób jakem cię prosił i pisz: Kielce, Karczówkowska 4. Stan. […],
dla mnie.
Szymon
025. Kartka pocztowa [Słowik-Most na Trupieńcu].
Janusz Domaniewski
Warszawa
Hoża 40 m. 7
Kielce 29.III.12
Po licznych i niekoniecznie miłych przygodach
dotarliśmy dziś do Kielc. Jutro obejrzę okolicę, później na dwa, trzy dni
w Śto Krzyskie. Dziś pogoda bycza, wczoraj przez cały dzień lał deszcz.
Kartę z Ojcowa zapewne otrzymałeś. Wołają na obiad, trza iść więc żegnaj.
Czyś zawiózł Stefkowi książki. Pokłoń się tam wszystkim.
Szym
026. Kartka pocztowa [Szczawnica, Bryjarka od wschodu]
Janusz Domaniewski
Warszawa
Hoża 42 (40)
Sromowce Niżnie, nasza kwatera 27.V.1912
Od chwili przyjazdu moczy nas deszcz. W nocy
zimno i woda na nos kapie. Plony paskudne mimo usilnych poszukiwań. Cześć
ludzi już zwiała do Krakowa, my jeszcze nie tracimy nadziei. Oczekujemy
słońca. Mam kilka ładnych pająków. Mamie rączki całuję, wstąp do nas do
domu.
Szymon
Wł. Poliński, [Bronek], Kołodzie[ńczyk]
Mój chłopcze! List Twój i kartę otrzymałem.
Cieszę się, że Ci tak byczo poszło. Żeś w liście 9/10 nałgał, to fakt, ale
w każdym razie grackoś się spisał. Ja jutro o 10ej zdaję z zoologji, a o
6.45 jadę do domu w niedzielę, więc rano będę w domu, przyjdź o 10ej to
się zobaczymy i pogadamy. Tadek teraz zdaje, nie zazdroszczę mu,
nieprzyjemna historja. Padam do nóg.
Szym
028. Kartka pocztowa
Pan Janusz Domaniewski
z listami WP Sobolewskiego
podleśnego w Podlesiu
gmina Radecznica
poczta Szczebrzeszyn?
gub. Lubelska
Ulów 20.VII.12
Mój Januszku!
Bóg jeden wiedzieć raczy, czy list z takim adresem dojdzie,
najwyżej 3 kop stracę, piszę więc. Dzieli nas ładny kawałek drogi,
chciałbym się jednak z Tobą zobaczyć i proponowałbym kiedy zjazd w
Zwierzyńcu, chciałbym bowiem kilka wycieczek w tamtych okolicach zrobić.
Nart, Turzynieckie Doły – warto obejrzeć. Szczęście nam sprzyja, bo
pogoda bajowa. Ja jestem zachwycony. Chrząszczy takich, których nie
łapałem w Ordynacji, przez ten tydzień zebrałem już kilkadziesiąt gat.
pluskwiaków mam przeszło 100 gat. (300 kilkadziesiąt okazów). Pająków
mam dwie pełne probówki. Pracuję jak wół, ale rezultaty niezłe. Wody tu
sporo, mam więc trochę wodnych chrząszczy. Zbieraj dla mnie co możesz,
nie bądź Januszowa [ty…]. Państwu Sobolewskim najserdeczniejsze ukłony
przesyłam. Namyśl się kiedy by nasz zjazd urządzić, tymczasem pisz. Mój
adres: Tomaszów Lubelski, WP podleśny Paulin Miazga w Ulowie, dla mnie.
Szym
029. Kartka pocztowa
Wielmożny Pan
podleśny Sobolewski
w Podlesiu
poczta Szczebrzeszyn gmina Radecznica
dla Janusza Domaniewskiego
Ulów 29.VII.12
Mój Januszku!
Miło mi żeś napisał, dobrze, że się zgodził na Zwierzyniec, jeżeli
za dwa tygodnie, to mamy jeszcze czas. – Byłem onegdaj w Grelach, moc
bajkowych rzeczy nałapałem, takich których się zupełnie nie spodziewałem
znaleźć. Mam dwa okazy Coluliz longissimus (esculapia). Ale mam i
ciekawszą nieco rzecz, mianowicie dwa okazy Salamandra maculosa,
znalezione pod wsią Rogóźno, obręb Dąbrowa. Płaza tego [Udziela] w swych
kluczach do fauny Królestwa nie zalicza. – Opisz mi jak wygląda ten
Necrophorus, z krajowych brak mi tylko jednego, którego na oko b. trudno
rozróżnić można, resztę tu łapałem. Bieda jest, że tu o padlinę nie mogę
się wystarać, tych więc rodzin, które w padlinie tylko żyją będzie mi
brakowało. Ze ssaków widziałem tylko gronostaja i wiewiórki, wijów
trochę zebrałem, będzie kilkanaście gatunków może. Jakie to nowe ptaki
zabiłeś? Niewiesz wypadkiem, czy Prüffer przyjechał? Pająków mam trochę,
zdaje się że dość dużo, nawet może się tam co byczego znajdzie;
spirytus zaraz zmienię. W tych dniach jadę do Hamerni na wodne
chrząszcze i chcę poszukać jaszczurki zielonej. Argyronety dotychczas
nie spotkałem, poszukam. – Bywaj zdrów i pisz zaraz.
Szym
Znalazłem skrzydło Rosalia alpina.
Tomaszów Lubelski
WP podleśny Paulin Miazga
w Ulowie
Dla mnie.
030. Kartka pocztowa
Pan Janusz Domaniewski
z listami WP podleśnego Sobolewskiego
poczta Szczebrzeszyn
gmina Radecznica
Ulów 10. VIII. 1912
Mój Januszku!
Jestem najmocniej przekonany
żeś Ty w Zwierzyńcu nie był, o żadnej wycieczce teraz marzyć nawet nie
można, leje, psiakrew, i leje, to samo i u was zapewne. Byłem na
dwudniowej wycieczce do lasów dębowych, mało co znalazłem, dla Ciebie jest
Argyroneta aquaticum o którąś prosił. Jedna tylko sztukę w stawie rybnym w
Rogóźnie znalazłem. Dowiedziałem się tu jednej ciekawej rzeczy, wydaje mi
się ona tak nieprawdopodobna, że nic narazie, dopóki sam nie sprawdzę,
wolę nie pisać. Proponuję zjazd na 20 bm. W Zwierzyńcu o godz. 12ej w
południe u Danowskiego. Wcześniej będzie trudno, bo chcę jeszcze przed
Zwierzyńcem jedną parodniową wycieczkę zrobić, a nie wiem kiedy się
wypogodzi. Pająki przywiozę, przywieź owady. Ja prócz probówek z alkoholem
i siatki nic nie wezmę. W okolicy niema nikt fuzji, o żadnego trupa
wystarać się niemogę. W każdym razie zaraz po otrzymaniu tej karty napisz
do mnie, możesz obszerniejszy list machnąć. Jakie masz nowe gatunki
ptaków? Cóż jeszcze słychać, jak pajączki się zbiera, na ile gatunków
liczysz? Jak wije, u mnie niekoniecznie dobrze, mało mam gatunków. Bywaj
tymczasem i zaraz napisz.
Szym
Tomaszów Lubelski
WP Paulin Miazga w Ulowie
dla mnie
031. Kartka pocztowa
poczta Szczebrzeszyn
gmina Radecznica
WP podleśny Henryk Sobolewski
dla Janusza Domaniewskiego
Ulów 6 czy 7.IX.12 Sobota
Mój Januszku!
Kartkę Twoją onegdaj otrzymałem. Bieda taka, że aż piszczy. Od
30go nie zebrałem absolutnie nic, deszcz pada bez końca. We wtorek o
godz. 1ej wyjeżdżam z Tomaszowa samochodem do Lublina, stamtąd w nocy do
domu. Z nudów gra się czasem w karty, onegdaj wieczorem wygrałem w bank
15 blatów, wczoraj również kilka, żeby tak co dzień to bym tu
przezimował może. Wrzosowisk tu do djabła, ale wobec tej pogody nic już
nie zbiorę. Wyobraź sobie, zgubiłem prawie pełną, dużą probówkę z
pająkami i nie mogę jej znaleźć. – Twój S. v. carpaticus to pewnie
guzik, nie zabiłeś go więc na nic, na słowo Ci nie uwierzę. Z Wackiem
nie koresponduję, adresu nie znam. W Grelach, u tego nadgajowego nic nie
było, miał węża, ten mu się zaśmierdział, bo nie włożył go do spirytusu
jak [Brandt] mówił, i wyrzucił go gdzieś. – Sam jednak złapałem bardzo
wielki okaz eskulapa. – Topików i ja dla Ciebie kupę nazbierałem. R.
agilis łapałem kilkakrotnie, okazu jednak nie wziąłem, zwykle tak się
składało, żem nie miał odpowiedniego naczynia, dobrze więc zrobisz
jeżeli ją zachowasz, bo nie wiem, czy się jeszcze na jaka wybiorę. Tego
eskulapa zabieram do Warszawy żywego. Donacje bierz wszystkie, mogą być
dobre rzeczy. – W powrotnej drodze rzeczywiście dobrze zmokłem – to
drobiazg. Rezultat tak się przedstawia: pluskwiaków okazów 1125,
chrząszczy 4135, innych owadów 1015. Amphibia do spisu gatunków 13,
reptilia – 9. Więcej nawet być nie może. Miałem od p. Stefy list z
wymyślaniem, p. Irena odpisać nie raczyła, p. Oleńka napisała na
początku coś dwa listy, od tego czasu absolutnie cisza. Nie – to nie,
mówi się trudno. Za co to masz pretensje do mnie, możebyś tak jaśniej i
wyraźniej to napisał. Rzucasz przyrodę, masz rację; poszukują lokaja,
czyżbyś nie przyjął tej posady? Butów Ci nie dam do czyszczenia. No,
bądź zdrów i pisz do domu: Sto Krzyzka 39. Zbieraj jeszcze co się da.
Czy już Necrophorus germanicus niema zupełnie?
Szym
032-033. List
Warszawa 19. I. 1913
Kochany chłopcze!
Onegdaj Twój list otrzymałem, nie odpisałem natychmiast, gdyż nie
mogłem zwlec się z łóżka. Dzisiaj trochę wstałem, ale czuję się
niekoniecznie pokazowo. Był wczoraj znów Sawicki, drugie konsylium
naznaczył na wtorek; o wyjeździe moim teraz do Krakowa mowy być nie
może, nawet, dobrze by było, gdybym za miesiąc mógł wyjechać. Tymczasem
leżę, klnę na czym świat, nie gorzej chyba niż pan Mierzejewski, dobrze
choć, że mnie ludzie odwiedzają często. – Kto Ci będzie robić operację,
Kader, czy któryś z jego asystentów, z całego serca Ci życzę, byś nie
wstał z pod ich kozika. Dostałem od tej [idjoty Magdy] kartkę, w
której mi pisze, że się przeprowadził, dowiedz się co on z moimi
rzeczami zrobił, dokąd się przeprowadził i co ze mną będzie, gdy do
Krakowa wrócę. – Wygodnie Wam teraz musi być na górze w pracowni.
Cholera mną ciska od ziemi do sufitu, że nie mogę jechać, pracownia nowa
odświeżona, pewno nie tak już zimno jak zwykle, można by co było robić.
Powiedz z łaski twojej Waszemu mistrzowi, że jestem niebezpiecznie
chory, dlatego na ćwiczenia nie chodzę, nie zapomnij jednak, bo on mi
potem może nie będzie chciał dać podpisu w indeksie. Twój pomysł z tym
niebem nie jest nawet tak zły, jakby się wydawać miało, zdążymy jeszcze,
zróbmy jednak co przyzwoitego tymczasem na tej biednej ziemi. Tu nic
nowego, chyba to, że zimno i śnieg pada. – Był u mnie wczoraj Kramsztyk,
prezes „Od Miłośników”, robią oni starania by przy powstającym obecnie w
Warszawie wielkim muzeum otworzyć oddział przyrodniczy. Mieliby dużo
monety i wysłali by ludzi daleko w świat. Kokos !! Pamiętnik wyjdzie
zapewne w przyszłym roku, bo jak stanęli na 6tym arkuszu tak stoją.
Pocoś Ty mu idjoto 3ci arkusz korekty przysłał? Co w Kółku słychać
nowego. Powiedz Sumińskiemu i Federowiczowi, że proszę ich by napisali.
Wszystkim się kłaniaj i pisz, może to już będzie ostatni Twój list do
mnie. Pozdrow…
Szym
034-035. List
Warszawa 11.II.1913
Bydlę z Ciebie nierogate, żeś znaku życia przez
tak długi czas nie dawał. Na Twój pierwszy list natychmiast odpisałem i do
wczoraj na odpowiedź czekałem. W tej chwili przynieśli z drukarni ostatni
arkusz „Chrząszczy” do korekty, jednak jest 72 str. Za kilka dni będą moje
gady, później twoja robota i Polińskiego, tak, że zapewne za jakie parę
tygodni pamiętnik już wyjdzie. Ja nie robię tu nic, nawet do muzeum nie
chodzę i chrząszczy nie oznaczam, a jest ich nieokreślonych parę tysięcy
sztuk. Że nie jedziesz na Polesie, o tem wiem już dawno, mówiła mi panna
Irena, że będziesz zdawał na galilejską maturę, dlatego nie pojedziesz.
Napisz koniecznie co to za projekcik z tą Australją, to się dowiesz o
moim, również wcale niezłym z inną częścią świata. Oby oba te projekciki
projektami nie zostały! Ja ostatecznie za jaki tydzień będę już wiedział,
gdyby tak było jak chcę, byłoby wcale nieźle. – Wybierałem się dziś do
Pyr, ale przez noc padał śnieg a rano było takie błoto, że mi stara nawet
z domu wyjść nie dała. Klnę Cię jak mogę, żeś przez Wacka słownika
włoskiego nie przysłał, mam tu jedną byczą rzecz, ale bez niego jakoś
kiepsko idzie. Teraz już może on leżeć w Krakowie, bo sam tam zapewne
niedługo przyjadę, sądzę, że najdalej za 10 dni lub dwa tygodnie
uściśniemy się na Krakowskim bruku. A pragnąłbym już dziś tam być, tak mi
piekielnie tu podle, nikogo prawie niema, w domu siedzieć muszę, jednym
słowem… cholera! O tej porze już byłbym po obiedzie w Zdrowiu, siedział u
Hoyera i grzebał się przy mikroskopie. – Jak tam twój bronchit? Właściwie
mnie on mało wzrusza, ale moja stara się strasznie dopytuje (kobiety
zawsze mają delikatne uczucia). Dzwoniłem kiedyś do Twojej starej, ona
jednak tyle wiedziała o Tobie ile ja. – Dość będzie tej bazgraniny, bo i
obiad zaraz. Wieczorem mam zamiar być u Milewskich. Znajomym wszystkim
ukłony. A napisz co o tej Australji, mam wrażenie, że będzie to samo co z
Sudanem. Bywaj zdrów i pisz.
Szym
036. Kartka pocztowa
JWP Janusz Domaniewski
Kraków
Klinika chirurg.
Kopernika 40
[dopisane ołówkiem]
Kopernika 40, adresat nie znany
Zwierzyniec
19 Senatorska
Na [Klenicy] Nie Znany
Warszawa .II.1913
Kochany chłopcze! Kartkę Twoją wczoraj
otrzymałem i cieszę się niezmiernie, żeś już w Klinice, aby tylko rezultat
Twego w niej pobytu był taki jakiego pragnę. Jestem już zupełnie zdrów,
onegdaj nawet zrobiłem sobie małą przyjemność i polazłem na spacer do
Służewca. Nie boli mnie nic, czuję się świetnie, tylko mi się próżnowanie
sprzykrzyło. Co dalej zrobię ze swoja osobą, tego jeszcze nie wiem, może
się gdzieś przejadę kurować, może wrócę do Krakowa, aby dla odmiany
popracować nieco. Wszystko to jest od doktorów zależne, mama się ich
święcie słucha, a ja z konieczności starej. Tu nic nowego, nudy piekielne,
z nikim się prawie nie widuję. 2 tygodnie temu byłem u panny Ireny, od
tego czasu nie widziałem się z nikim. Dziś idę na zebranie do Uranji w
sprawie muzeum przyrodniczego w Warszawie, zobaczymy co z tego będzie.
Jeżeli, co nie daj Boże, cało z tej Kliniki wyjdziesz, to czy pojedziesz
do Australji. Napisz co więcej o tem, ciekawe są przecież projekty takich
młodych przyrodników. Na dolnej czy górnej leżysz Sali, u Hładjiego czy u
Składkowskiego. Radbym już bardzo był w Krakowie, bo tu życie wprost
nieznośne. Znajomym się kłaniaj, zapytaj czemu nie pisują do mnie. Czy też
bojkot?
Bywaj i pisz.
Twój Szym
Panie Januszu, niech Pan się ostro trzyma!
Serdeczne pozdrowienia. [Wanda]
037. Kartka pocztowa [Zoologischer Garten Berlin]
Warszawa
Wielmożny Pan
Janusz Domaniewski
Warschau
Hoża 42
Berlin 2.IV.1913
Kochany Januszu!
Trzeci dzień już siedzę w Berlinie, coś niecoś już więc widziałem
ciekawego. Byłem w Ogrodzie Zoologicznym, coś boskiego, powiadam Ci, co
za ptaki, co za ssaki! Chciałbym byś zobaczył np. te trochę pelikanów co
tu mają, lub papugi. Byłem przy karmieniu drapieżnych ssaków, niezły
ryk. Dziś byłem w „Museum für Naturkunde” wcale niebrzydkie, za pięć
wieków może będzie Warszawka miała coś podobnego. Jutro idę do
obserwatorium astronomicznego, a za [3] dni jadę do Frankfurtu. Pisz na
adres: Paris VIe, 39rue Mazarine 39.
Kłaniaj się wszystkim.
S. Ten…
Jak zdrowie?
038. Kartka pocztowa [„Dainty Dirls” Series No 820]
Cracovie
Pologne
Wielmożny Pan
Janusz Domaniewski
Kraków
Zakład Zoologiczny
ul. Św. Anny b. 6
Exp. S. Tenenbaum
Paris VIe
39, rue Mazarine
Przyjechawszy dziś rano do Paryża zastałem już
Twoją kartkę, mocnom się ucieszył żeś już w Krakowie, dobrze, że to nie
ruptura. Brudnawo tu nieco, ale ładnie na ogół. Jestem teraz strasznie
zmęczony, ledwo pióro utrzymać mogę, przed wyjazdem z Paryża obszerniej
napiszę. Odpisz zaraz, to jeszcze Twój list tu odbiorę. Dużo by było do
opowiedzenia, tyle ciekawych rzeczy się widziało. Bywaj zdrów, znajomym
się kłaniaj.
STenen
039. Kartka pocztowa [Costa de Deyá – Mallorca]
Polonia
Janusz Domaniewski
Kraków
Uniwersytet
słuch. filozofji
Palma 26.IV.1913
Jednak do celu dojechałem, biorę się nawet od
jutra do roboty. Kokosowa stacja, bo wszystko jest co potrzebne,
odczynniki, siatki, bibljoteka, także preparator, brak tylko kierownika,
który jest prof. w Madrycie, nie ujrzę więc go nawet. Mam na stacji dwa
eleganckie pokoje, pytanie tylko co w nich będę robił. Dziś pogoda podła,
poszedłbym na wycieczkę, deszcze pada, trzeba więc w domu siedzieć. Prócz
służby, zresztą bardzo licznej, na stacji jest aż jeden pracownik. Pisz na adres: Hiszpanja, Palma de Mallorca, Hotel Continental, calle S.
Miguel.
STenen
040-042. List
Palma 11.V.1913
Bogobojnie się posiliłem, dla wzmocnienia ducha
benedyktynki kropnąłem, teraz siadam, by na list Pani, który przed paroma
godzinami otrzymałem, kilka słów odpisać. Nie tak to znów tu idealnie, jak
się Pani zdaje. Piekielne upału żyć wprost nie dają porządnemu
człowiekowi. Dziś wybrałem się na wycieczkę o 5ej rano, zaszedłem bardzo
daleko, do domu wracałem w południe, podczas największego upału. Ledwom
się do domu dowlókł, z bólem głowy, a na dodatek z prawie pustemi
probówkami. Wieczorami, gdy jest nieco chłodniej, zbieranie ze względu na
komary jest po prostu niemożliwe. Nasze polskie komary są bardziej dla
człowieka wyrozumiałe, nie tną tak paskudnie jak hiszpańskie. Te może
dlatego są takie złe i zawzięte, że się w słonej wodzie urodziły. Tak zw.
słodkiej wody tu ani na lekarstwo, tylko w studniach, te nędzne parę
strumieni, które tu podobno były kiedyś wyschły doszczętnie, wodnego więc
zwierzaka zbierać nawet niepodobna. Wogóle bieda. Fauna w okolicach
Palmy tak idealnie biedna, że biedniejszą trudno sobie wymarzyć nawet,
może Szpicberg, Gobi lub Sahara. Ziemi kawałka nie zobaczy tu Pani, „na
kamieniu kamień, a na tym kamieniu jeszcze jeden kamień”. Czytała Pani na
pewno o roślinności pustyni Australijskiej. Krzaki niskie, kolczaste,
gęste, bez liści prawie. Tak i tu. Nic więc dziwnego, że na takim gruncie
idealnie udają się opuncje i agawy. Ładne są tu tylko ogrody w mieście,
każdy jest jednym wielkim bukietem. A ogrodów tu pełno, każdy prawie dom
posiada ogródek. To też kwiatów wszędzie moc nieprzebrana; w hotelowej
sali jadalnej siedzi się jak w ogrodzie z bajki. Róże są takie, jakich
Pani u nas nie zobaczy. Szkoda tylko, że naszych kwiatów brak, bzu np. ani
śladu. W pokoju mam teraz bukiety kwiatów pomarańczowych i kilkanaście
takich wielkich Calli jakie można u Miszczaka np. zobaczyć. Pachnie, że aż
głowa boli. O parę wiorst od miasta są góry, nawet dosyć wysokie, bo wiele
szczytów przekracza 1000 m. Widok więc jest przecudny, bliżej jednak mniej
uroczo się przedstawiają. Na dole sady figowe i migdałowe, wyżej sosna, od
połowy jednak nagie zupełnie, nawet trawa jest jakaś taka biedna,
schorowana. Dalej od Palmy jest przecudnie, pomarańczowe i cytrynowe gaje,
grunt żyźniejszy, roślinność bogatsza, mało jednak znam dalsze okolice,
związany jestem z laboratorium. Teraz jednak „zapuszczę się w głąb wyspy”,
stało się bowiem nieszczęście, popsuł się motor pompujący wodę do
akwariów, wobec czego wszystkie zwierzęta uważały za swój najświętszy
obowiązek ducha wyzionąć, a tym samym dostarczyły mi masy wolnego
czasu. Czego tu nie brak to mięczaków, garściami można zbierać,
pełno też jednego gatunku wija (Julus), jak palec długiego, i mało co
cieńszego od ołówka. Pająków niedużo, ale te co są, wyglądają jak konie,
ręką boję się wprost brać je. Skorpjonów mam zaledwie kilka, motyli prawie
wcale niema, tyleż pluskwiaków, chrząszczy mało co więcej, ważki
dotychczas nie widziałem. Koniki polne, takie u nas na ugorach
niesłychanie liczne tu do rzadkości należą. Ptaków b. mało, ssaków jeszcze
mniej. Dość liczna jest tylko mysz domowa, szczur nierzadki podobno; sam
widziałem dotychczas jednego, ma on gdzieś na przeciwległym dachu gniazdo
i wieczorem całymi godzinami obserwować go można gdy się po ścianach
dymnika uwija; widziałem również dwa okazy wypchane, na Majorce zabite,
jakiejś Viverry, najprawdopodobniej V. genetta, czegom się tu nie
spodziewał. Liczne są też nietoperze, a tak maleńkie jak chrząszcze. Na
ulicach ich pełno, fruwają tak nisko, że kapeluszem można by je było
łapać; w cukierniach kręcą się nad samymi głowami, zwabione najwidoczniej
muchami lubiącymi słodycze. (Znam również niektóre panienki w Warszawie
mające ten sam gust, t. j. lubiące nie muchy jak nietoperze, prędzej
pluskwiaki, te jednak na szpilkę a słodycze – jak muchy). Po tym
niewielkim wtrąceniu przystępuję dalej do wykazu zwierząt. Wilka, dzika,
lisa, a nawet zająca niema tu, spotyka się tylko królika, stanowiący
główny, jeżeli nie jedyny cel polowania. Ludność lubi zwierzęta, ptaki
więc np. w każdym mieszkaniu hodują. Ładne też i liczne są ty psy i koty.
(Dochodzi piąta, wystawiłem termometr na balkon, zaledwie [+36˚C], w
południe oczywiście cieplej, a za dwa miesiące będzie naprawdę ciepło, to
dopiero wiosna przecież). – Onegdaj byłem na 8io godzinnej wycieczce
statkiem żaglowym; wiatr był bardzo silny, toteż olbrzymi kawał
przepłynąłem. Zwierząt się nałapało moc olbrzymią. Kraby, raki,
rozgwiazdy, jeżowce, strzykwy, ryby – co kto chce. A takie ładne Sepie!
(Nie tylko ładne – bardzo smaczne na dodatek).
Com w kwestjach faunistycznych powiedzieć tymczasem mógł, tom
powiedział, za dwa miesiące więcej będę mógł powiedzieć, niech więc
tymczasem i tym się Pani zadowoli. Szkoda, że nie jestem teraz w
Krakowie, poszedłbym „con gusto” do Ojcowa; trudno mówi się u nas w
Polsce. Żałuję bardzo.
Strasznie się cieszę, że Tadka nareszcie uzwyczajnili i że z Jankiem
wszystko dobrze. Czyż mnie Pani tak mało zna, że mogła Pani
przypuszczać, że po przeczytaniu listu zrobię „minę drwiącą”? Nie tylko,
że „dobry uśmiech” jak Pani pisze, ale łza rozrzewnienia zjawiła mi się
pod powieką, straszną mi przyjemność list Pani zrobił, niech Pani dużo,
dużo pisze, bom sam tu przecież zupełnie i wstyd mi wyznać, już tęsknię
do kraju. Pięknie tu, prawda, ale… Liczę, że Warszawkę dopiero za 3
miesiące zobaczę. I jeszcze jednego żałuję, wyjechałem w zimie prawie,
tum podczas lata przyjechał, przepadła mi najpiękniejsza pora roku –
wiosna. Posyłam Pani skromny upominek, dwa małe storczyki, za życia
ładniejsze były, teraz są smutne jakieś – czarne. Rosną nielicznie na
wzgórzach okolicznych. Wszystkim w domu serdeczne pozdrowienia, może się
p. Oleńka przeprosi i napisze co (odpisze właściwie, jam ostatni pisał,
dawno coprawda, bo już przeszło pół roku minęło). Uścisk dłoni.
Szymon
To zwierzę – Janusz nic nie odpisuje.
043. Kartka pocztowa [Soller (Baleares-Mallorca), - El Valle]
Polonia
WP Janusz Domaniewski
słuch. filozofji Uniwersytet
Kraków
Sóller 16.V.1913
Kochany Januszu!
Spory już kawał czasu upłynął od czasu gdym do Ciebie pisał,
czemuś nie raczył odpowiedzieć? Przyjechałem tu wczoraj na parę dni,
okolice podobno najładniejsze na całej Majorce. Rzeczywiście jest
przecudnie, same ogrody pomarańczowe, cytrynowe i figowe. Owadów
strasznie jednak mało, jak na całej zresztą wyspie, pająków też
niewiele, o skorpionach nie marz. Złapałem dwa jakieś małe wężyki – dwa
różne gatunki. Bajkowe góry tu są, ciekawe z tego względu, że zupełnie
pozbawione roślinności, a wejście gorsze jak w Tatrach – piekielnie
strome. Bywaj i pisz – Szymon.
Exp.: Szymon Tenenbaum
España
Palma de Mallorca
Hotel Continental
044-045. List
Palma 29.V.1913
Kochany Januszu
List Twój wczoraj otrzymałem, miałem jednak dużo roboty – nie
mogłem odrazu odpisać. Primo – co do Sekcji Krajoznawczej. W moim
imieniu obij Kołodziejczyka, on bestja powinien wiedzieć gdzie wszystko
jest. Ile floty – tego nie wiem, są dobrze prowadzone rachunki (nie
wielkie […]). Flota znajduje się nominalnie u mnie. Po wyjściu z kliniki
rachunków nie mogłem robić, liczyłem zresztą, że po Świętach do Krakowa
wrócę, tym więc się tłumaczę to, że gotówka jest w moim posiadaniu. – O
chorobie Sumińskiego nic nie wiedziałem, zasmuciło mnie to bardzo, bo to
porządny chłop. Czy to coś groźnego? O tym co się w Krakowie dzieje
najmniejszego pojęcia niemam, nikt mnie nie informuje. Sądziłem już,
żeście tam wszyscy powymierali. Możesz im od ostatnich nawymyślać, gdym
z Wami – przyjaciele, wyjechałem – trupy. To świństwo, jak mi Bóg miły.
Powiedz Polińskiemu by odpisał, napiszę mu wtedy dużo ciekawych
rzeczy o tutejszych ślimaczkach. Jeżeliś czytał list mój do p. Ireny
pisany, to mniej więcej wszystko o tutejszej faunie wiesz. Prócz
Platydactylus mauritanicus, znajdującego się tu wprost w olbrzymiej
ilości, spotyka się jeszcze, choć znacznie rzadziej, dotychczas bowiem
widziałem dwa czy trzy okazy, Pl. turcicus. Są podobno jakieś żółwie,
dotychczas jednak nie trafiłem na takiego zwierza. Z gadów prócz Tr.
viperinus są tu dwa gatunki Coronelli: girundica i cucullata, w zbiorach
tutejszych widziałem jakąś odmianę Lac. viridis. Mam też parę okazów
Lacerta lilfordi. Jeżeliś łaskaw, to poszukaj w książkach, lub Tadka
poproś, bo on trochę z tymi zwierzakami miał do czynienia, czy ten
gatunek nie jest wypadkiem odmianą L. muralis, oraz co o niej piszą
powiedz (Ojczyzna, itd.). Przed paroma dniami wyjechali stąd jacyś dwaj
młodzi ornitologowie niemieccy. Siedzieli tu bardzo długo, zebrali
wszystkiego 80 gatunków ptaków. Zbieram tu wszystko co się da:
błonkówki, muchówki, pluskwiaki, chrząszcze, mięczaki, pająki itd.
Pająków mam bardzo niewiele, mało ich tu. Skorpjonów zebrałem najwyżej
15 sztuk, zdaje się, że to wszystko jeden gatunek, mianowicie
flavicaudus De Geer. Dość będzie tej faunistyki na dziś. Dziwisz się
zrazu, że do płci pięknej, jak się wyrażasz, pisuję listy. Mam zasadę na
kartkę odpowiadam kartką, na list – listem. Może się dowiem coście w
Wiedniu robili i kto tam był. Jak długoście byli i pocoście pojechali. Z
Ojcowa miałem jedną pocztówkę, nie parę – jak mówisz. Czyś już
pooznaczał pająki ze Zwierzyńca, ile tam gatunków jest i czy są ciekawe
rzeczy. Napisz koniecznie, czy i kiedy jedziesz na Polesie, jeżeli nie
jedziesz – to kto jedzie i co tam będziesz robił przez lato. Nie wiesz
wypadkiem, czy wyszedł już Pamiętnik Fizjograficzny. Jeżeli masz już
swoją odbitkę, to mi przyślij. Poliński już ma na pewno, powiedz mu by
przysłał. Jakie ciekawe wykłady są, na co chodzisz, co cała granda
porabia. Proszę cię bardzo, na wszystkie pytania odpisz. Bywaj zdrów,
znajomym się wszystkim pokłoń. Co panna Halina [Kosowska] robi, czy
pracuje nad chruścikami? Idę teraz na wycieczkę, obym dużo złapał!
Szymon
046. Kartka pocztowa
Polonia
WP Janusz Domaniewski
Uniwersytet – słuch. filozofji
Kraków
Szymon Tenenbaum
Palma de Mallorca
Hotel Continental
Palma 4.VI.1913
Kochany chłopcze!
Niepotrzebnie się irytujesz, list bowiem obszerny przed paroma
dniami wysłałem. Z niego się dowiesz o stanie kasy sekcji i.t.d. Co się
tyczy pocztówek, to przedewszystkiem nawymyślaj tak jak to Ty umiesz
Tow. Kraj. należą im się bowiem nie 10 a 5 rb. Napisz, że gdy będziesz w
Warszawie te 5 rb. zapłacisz. Kwity mam w domu, chciałem te 5 blatów
zapłacić, jakoś tak się złożyło, że… Wróciłem dziś z pobliskiej wyspy –
z Katrery, jeżeli się chcesz dowiedzieć com tam znalazł, to zapytaj
Tadka, do niego dziś bowiem mam zamiar list napisać. Zdaje mi się, nie
moja to już zresztą rzecz, że pocztówek teraz, kiedy już tylko 5 rb.
zostało do zapłacenia nie warto oddawać. Bywaj i pisz
Szymon
047-048. List
Palma 10.VI.1913
Kochany Januszu!
Przed chwilą Twój list otrzymałem, a że mam trochę czasu, idę
bowiem do bibljoteki, którą dopiero o 11ej otwierają, odpisuję więc
momentalnie. W prawdziwym jestem kłopocie co ze swoją osobą zrobić.
Chciałbym też tu zostać i chciałbym być z Wami na Polesiu. Kombinuję
jednak tak: mam sporo nieoznaczonego materjału (ze 2 tysiące lub więcej
okazów) z okolic Warszawy, mam nieoznaczone pluskwiaki i inne bydło ze
Zwierzyńca, mam paręset sztuk z Pienin, parę tysięcy i tu się zebrało i
jeszcze zbierze, jeżeli więc pojadę na Polesie, to przecież znów parę
tysięcy przybędzie do tej i tak już dość znacznej kolekcji. Taki
materiał wymaga przecież opracowania, tym bardziej, że faunę tutejszą
słabo znam. Kiedy więc to wszystko będę mógł oznaczyć? Co jednak zrobię,
to jeszcze pytanie. Za miesiąc temperatura w pokoju będzie wynosiła 35˚
i więcej, to trochę za ciepło, trzeba chyba będzie zmykać, no a wtedy,
jasna rzecz, że nie do żadnego Zakopanego, ani w góry Śto Krzyskie, ale
na Polesie pojadę, bo w Warszawie mi się nie będzie chciało siedzieć.
Zdrowie moje znajduje się w idealnym stanie, nie boli mnie nic, wstyd mi
nawet trochę, bom utył paskudnie – jak Pietrek wyglądam. Co robię cały
dzień – pytasz. Wstaję o 7ej, zjadam śniadanie, jadę do laboratorium, o
1ej jem obiad, później czytam, listy piszę, o 4ej zjadam odpowiednią
porcję owoców i idę na spacer gdzie za miasto. Od czasu do czasu robię
jedno- lub parodniową wycieczkę, czasem chodzę do bibljoteki, przy tak
zwanym tu Instytucie Balearskim, czasem chodzę do pracowni po to, by się
przejechać łódką. Od czasu do czasu urządzam wycieczki z rybakami. I tak
czas płynie. Nie takie to jednak święte życie jak Ci się zdawać może.
Nudnawo nieco, chciałoby się czasem parę polskich słów usłyszeć. Nasze
swojskie psiakrew i cholera – chciałoby się gazetkę polską przeczytać, w
tutejszych ani razu żadnej depeszy z Polski nie widziałem, ale wszystko
to drobiazg. Wobec tego, że roślin bardzo mało, szuka się teraz
przeważnie pod kamieniami. Nachylaj się ciągle przez parę godzin, gdy
cię słońce z góry praży, ciekawym czy Ci miło bardzo będzie. Zresztą
ręce bolą, kamienie takie ciepłe, że aż parzą. Powiedz prawdę, czyś na
tych wszystkich wycieczkach, na których byłeś w ostatnich czasach zebrał
choć dziesięć owadów dla mnie? Parę dni temu znalazłem bardzo ładnego
pająka, zupełnie kulisty, wielkości dużego grochu, czarny, z dwiema
czerwonemi łatkami, i jednego dużego jak ziarno bobu, jak śnieg białego.
Na Twą propozycję, zrobienia jakiejś pracy lub ewentualnie kilku nad
zmiennością z wielką chęcią się zgadzam. Sam chciałem coś podobnego,
zebrałem tu jednego gatunku (Akis) chrząszcza, tego rodzaju u nas brak,
koło 200 okazów, ze 100 Gymnopleurus pilularius (gnojowiec), ze 100
Ateuchus puncticollis, pereset Julusów jednego gatunku, może gdy się
pomyśli, to co się i wykombinuje. Mówiąc nawiasem niewielki mam do tych
prac pociąg, mało to warte, ale – aby coś zrobić. Żadnych z
przyssawkami, przysadkami itd. tu niema. Jak Ci się zdaje, czy warto
zebrać w większej ilości jaszczurek Platydactylus mauritanicus? Ciekawe
to bydle, ale obrabiane na wszystkie boki i strony. Ślimaków niektórych
to mogę nie po paręset, ale po parę tysięcy zebrać, z tym jednak nie
chce mi się babrać. Bądź zdrów i pisz zaraz.
Szymon
Fotografię moją otrzymałeś? Na uniwerek wczoraj wysłałem.
049. Kartka pocztowa [Ibiza – Vista parcial]
Polonia
WP. Janusz Domaniewski
zakład Zoologiczny
Kraków
ul. Św Anny l. 6
Ibiza 27.VI.1913
Zapał entomologiczny aż tu mnie zapędził, nie
żałuję wcale, bo wyspa przepiękna. Byłem dziś w salinach tutejszych,
ciekawa historja, w wodzie przesyconej solą aż roi się od chrząszczy.
Czemu w morzu te gatunki nie żyją? Nałapałem też jakichś phyllopodów,
pewno Artemia salina, licho jednak wie, nigdym jej nie widział. Za parę
dni wracam do Palmy. Kiedy z Krakowa wyjeżdżasz? Co z moim uniwerkiem?
Świństwo, że żaden nie napisał o tym! Bywaj zdrów i pisz.
Szymon
050. Kartka pocztowa [Alger – Panorama pris de Mustalpha]
Varsovie (Pologna)
WP. Janusz Domaniewski
Warszawa
Hoża 40
Algier 4.VII.1913
Nie sądziłem dwa dni temu, że będę dziś w Afryce,
byłem niedaleko, bo na Ibizie, odpowiedni statek się znalazł, pojechałem
więc. Kokosowo tu, niewiele co cieplej nawet jak na Balearach. Cztery dni
tu posiedzę i wracam do Palmy, pisz więc. Liczę, żeś już z Krakowa
wyjechał, napisz łaskawie czy Towarzystwo przyznało mi flotę na wyjazd,
dowiedz się zaraz u Kulwiecia, chcę bowiem jechać w Lubelskie, do
Ordynacji. Znajomym też kłaniaj się. Rodzicom Twoim najserdeczniejsze
pozdrowienia.
Szymon
Rusia
[cyrylica:
Minskaja gub.
st. f. Polskoj dor. Juchnowiczi
im. Zawiszczie
E. S.Trafu W. Pusłowskomu]
dla WP. J. Domaniewskiego
Palma 17.VII.13
Ależ adres! Powinienem się mocno gniewać. Karta
otwarta, nie wypada. Za dwa dni jadę do Marsylji, skąd do Paryża, gdzie są
obecnie starzy, i najprawdopodobniej do Warszawy, dokąd pisz (Śto Krzyska
39). Zajętym piekielnie, kończy się wszystko. Bywaj zdrów, o owadach nie
zapominaj.
Szymon
052. Kartka pocztowa [VanDyck (Antoine) – Peintre et graveur, par lui-même]
[cyrylica:
Minskaja gub.
st. fiel. Polskoj dor. Juchnowiczi
im. Zawiszczie
E. S. Tr. W. Pusłowskomu]
dla J. Domaniewskiego
Paryż 24.VII.1913
Niewarteś bym pisał do Ciebie, gałgaństwo, nic
więcej. Onegdaj tu przyjechałem, dziś wraz ze starymi jadę do domu;
zatrzymam się we Frankfurcie i Berlinie tylko. Stefan jedzie na lato do
Bretanji. Ja przez miesiąc posiedzę w Warszawie, swoje zbiory z Balearów
uporządkuję i zapewne na jaki miesiąc sypnę się w Lubelskie, do Ordynacji.
Zbieraj chrząszcze i pluskwiaki, pisz do Warszawy zaraz (Śto Krzyska 39).
Szymon
053-054. List
Warszawa 4.VIII.13
Kochany Januszu!
Przed paroma dniami wróciłem do Warszawy, gdziem zastał Twój list
pisany na Majorkę. Przyszedł przede mną do Warszawy, po drodze bowiem
zatrzymywałem się po parę dni w Paryżu, Berlinie i Frankfurcie. W Paryżu
spotkałem się ze starymi, z nimi więc hulałem. Wziąłem się już do
roboty, zacząłem rozpinać owady, w miesiąc może im dam radę. Smutno tu
piekielnie, nikogo nie ma. Był Tadek, ale i on wczoraj już na wieś
wyjechał. Sam więc tu jestem, na dodatek niedługo i starzy wyjeżdżają,
sam w mieszkaniu nawet będę. Czuję się nieświetnie, zęby mnie paskudnie
bolą, trudno więc pracować. Nie bądź Janusz prosiakiem, zbieraj
chrząszcze i pluskwiaki, przecież to nie taka wielka robota, gdy się
pająki zbiera, łatwo o nie. Nie zazdroszczę Wam takiego życia jakie tam
prowadzicie, czego się jednak dla „nauki” nie robi. Co parę dni mam
zamiar jeździć na wycieczki w okolice po pluskwiaki, teraz jednak stale
padają deszcze, w domu więc trza siedzieć. Jeżeli mi się uda załatwić z
memi owadami prędko, to pojadę w Lubelskie na pewien czas. Ciekawym
bardzo jak się moje zbiory z Majorki przedstawiają, wszystko jeszcze w
alkoholu, nic więc powiedzieć nie mogę, zobaczymy gdy wszystko będzie
porozpinane. Spodziewam się kokosów, zobaczymy. Kłopot będzie z
oznaczeniem, na południowo Europejskiej faunie znam się bowiem nie
nadzwyczajnie, a literatury mam mało, trza będzie Hoyera i Siedleckiego
w Krakowie przydusić by sprowadzili trochę książek. Kiedy będę w
Krakowie, to też wielkie pytanie, w tym roku staję do wojska, takiego
byka jak ja, gotowi wziąć jeszcze, niezbyt byłbym zachwycony. Napisz
dokładnie co robisz, cos zebrał, jakie okolice zwiedziliście, jak tam
się połowy mają pozostałym towarzyszom. Zły jestem, z chęcią bowiem
pojechałbym do Was, mam nadzieję, że zebrałoby się parę porządnych
rzeczy. Czy macie zamiar w przyszłym roku też tam jechać? Bywaj chłopie
zdrów, pożegnać cię muszę, bo mi znów zęby zdrowo dokuczać zaczynają.
Proszę Cię bardzo odpisz zaraz, a obszernie.
Szymon
Pietrka ucałuj.
055. Kartka pocztowa
JWP Janusz Domaniewski
Kraków
ul. Św Anny l. 6. zakład zoologiczny
Myszy w tej chwili otrzymałem, już idę do
pracowni. Do superrewizji stają dopiero 10 listopada wyciągnąłem wielki
numer. Pracę otrzymałem. Dziękuję. Po otrzymaniu karty od Ciebie
zaraz nie mogłem iść do Was do domu, drugiego zaś czy trzeciego dnia
przyszedł Janek i powiedział, że fant, który miał do Krakowa jechać
pojechał już, a o żadnej innej okazji nie wiem teraz. Jak tylko co będzie,
zostanie załatwione. Prosiłem Cię byś napisał, czym na uniwerek zapisany,
p. Jadwiga zaś mi nic nie pisała, a ona to miała załatwić. Zaszła pewna w
mym życiu zmiana, pewien b. ciekawy fakcik – wziąłem się i zaręczyłem. Co
ty na to?! Możesz śmiało, nie znasz jej nawet, powinszować mi. Odpisz
zaraz, jutro losowanie, będą mnie chcieli wziąć, to się niedługo
zobaczymy.
Szymon
056. Kartka pocztowa
JWP Janusz Domaniewski
Kraków
ul. Św Anny l. 6. zakład zoologiczny
Warszawa 25.X.1913
Kochany chłopcze! Onegdaj kartę Twą otrzymałem.
Czego się radca irytuje, o Twym paszporcie dawnom już zapomnieć zdążył.
Nie moja wina, że go jeszcze nie odesłali. Mieli to uskutecznić zaraz po
odnotowaniu. Nie tak to u nich piorunem idzie jak Ci się zdaje, coś o tym
mogę powiedzieć przecież. Pracuję teraz od rana do nocy, żałuję sam, żem
tyle materiałów z tej Majorki przywiózł, kiedy ja to skończę? Czyś to Ty,
czy Dr Lauer zapłacił za wszystkie marki do świadectwa od Kadera (coś
około 10 k)? Napisz, a odeślę flotę. Sto razy się pytałem czy jestem na
uniwerek zapisany, nikt odpisać nie raczy? Czy Poliński jest w Krakowie i
czy długo pozostaje tam. Co u nas w pracowni słychać. Poproś Fedorowicza
by napisał, zależy mi na tym by wiedzieć co mój mistrz powiedział. Bywaj
chłopie zdrów i pisz.
Szymon
057. List
Warszawa 29.X.1913
Kochany Januszu!
Kartkę Twoją wczoraj otrzymałem, w końcum więc się dowiedział, że
mnie na uniwerek zapisano. Djabli mnie wprost biorą, że wyjechać nie
mogę, superrewizja dopiero 10 października; mam nadzieję, że uda mi się
wykręcić, jeżeli nie, to i tak się niedługo po 10tym zobaczymy. Co było
p. Irenie, tego Ci powiedzieć nie mogę, bo nie wiem, nic nadzwyczajnego
w każdym razie, bo gdym do nich poszedł na drugi dzień już się miała
całkiem dobrze. Mam teraz podłe życie, od tygodnia prawie z domu nie
wychodzę, bo mama leży w łóżku, znów te kamienie nerkowe. Nigdzie nie
chodzę, mogę więc pracować, morduję więc te chrząszcze Balearskie, ale
końca jakoś nie widać. W ogóle mam szczery zamiar pozostawienie
fizjografji w spokoju, kością mi już w gardle stoi, trza tylko wpierw
dokończyć opracowania Ordynacji (pluskwiaki, wije, prostoskrzydłe) i
Balearów (pluskwiaki i mięczaki). Dała mi stara 4 rb (10 k) bym Ci je
momentalnie odesłał, tak też chciałem zrobić, przypomniał mi się jednak
mały kawał, te 20 k dam Ci dla mnie przez Raichmana. Oczywiście więc, że
te 10 k przez starą dane zostaną się u mnie, jej zaś powiem dla świętego
spokoju, żem Ci tę monetę wysłał. Moje dziecko, nie gniewaj się, gdybyś
mi jednak koniecznie chciał nawymyślać, to w liście zamkniętym, bo gdyby
wypadkiem kartę z takim wymyślaniem stara zobaczyła, to by mi uszu
natarła. Janek od soboty leży w wojskowym szpitalu w Ujazdowie, za kilka
dni będzie już zapewne wolny, przypuszczam bowiem, że go z jego uchem do
wojska nie wezmą. Co nowego w Krakowie, pytałem się czy Poliński
wypadkiem do Warszawy nie przyjeżdża. Jutro w Tow. Mił. Przyr.
Wielowiejski będzie mówił o świetlikach, to będzie pociecha! Kłaniaj się
tam wszystkim znajomym i pisz.
Szymon
058. Kartka pocztowa
W Pan Janusz Domaniewski
Z listami WP. Waszkowskich
Kraków
ul. Felicjanek 17 m 17
Warszawa 23.XI.1913
Kochany Januszu!
Wszystko złożyło się idealnie, w szpitalu leżałem 6 dni, jestem
wolny jak ptak, paszport mam już w kieszeni, jutro wyjeżdżam do Krakowa.
Byłbym bardzo rad, gdybyś wziąwszy jeszcze kogo pod rękę. Kogo, […] lub
Tadka np. przyszedł we wtorek na dworzec kolejowy, na pociąg
przychodzący po południu (coś koło 1ej). Tymczasem bywaj zdrów do
miłego, bardzo rychłego zobaczenia.
Szymon
059. Kartka pocztowa
Wielmożny Pan
Janusz Domaniewski
Warszawa
Hoża 42
(z prośbą o przesłanie rychło pod właściwy adres)
Kraków 18.I.1914
Kochany Januszu!
Zwracam się do radcy z ponowną prośbą ongi kiedyś przyobiecanej mi
przysługi. Obiecałeś mi mianowicie, że zrobisz dokładny spis wszystkich
endemicznych form ptaków habarskich. W Warszawie oczywiście radcy się
nic zrobić nie chciało, jam Cię nie przypilnował, nic więc z tego nie
wyszło. Teraz mimo tego, że się wkuwasz, znajdziesz chyba chwileczkę
wolnego czasu i wynotujesz mi te gatunki. W tych dniach zapewne wezmę
się już do pisania, potrzebne mi więc bardzo i wiadomości o ptakach. W
Krakowie nic nowego, żaden profesor nawet nie umarł w ostatnich dniach,
Tadek się za to wybierał na kwaśne piwko do Abrahama, bez rezultatu
jednak. Kawałek spadku nas minął. Szkoda wielka, trudno się mówi. Miał
wrzody w gardle, piszczał więc ciągle. Bądź zdrów, grzecznie Cię proszę
zrób ten spis.
Szymon
060. Kartka pocztowa [malarz Henryk Uziembło]
Cesarstwo Rosyjskie
[cyrylica:
JeBł Januszu Domaniewskomu
u G. S. Grindbierg
Saratow
Nymieckaja ul. No 24 kw.5
dom Jurbieiewe]
Kraków 30.I.1914
Kochany chłopcze! Długoś się z Warszawy wybierał
„po maturę”. Zdaje się jednak, że opłaciło Ci się tam jechać, z listu
Twego sądzić można, że matura naprawdę pewna. Na takich warunkach i ja bym
się przejechał zdawać. W drodześ się nie nudził, dobrześ urządził tych
kupców, sam bym lepiej nie potrafił. Jeżeli w tym wszystkim co piszesz
jest nawet 95% blagi, to i tak to jeszcze nieźle. Bawi się chłop dobrze,
maturę mu dadzą, jeszcze pracę naukową zrobi. Takiemu to nieźle! W czepku
się chyba rodził. Tu nudy piekielne, cały prawie dzień siedzę w zakładzie,
pracuję naukowo. Tematu dotychczas nie zmieniłem, choć mówiąc prawdę tego
mam już po uszy. Kart o które prosisz nie dostałem, mogę Ci jednak
przysłać inne narodowe obrazki.
Szymon
061-062. List
Warszawa 9.IX.14
Wielki już kawał czasu upłynął od chwili gdyśmy
ze sobą ostatnie słowa zamienili, aż do dziś czekałem na odpowiedź na mój
list ostatni, nie przyszła, piszę więc raz jeszcze, a skłoniła mnie do
tego głównie moja dzisiejsza wizyta u panny Ireny. Zgoła niespodziewanie
spotkałem ją dziś na ulicy, prosiła mnie bym przyszedł, oczywiście
polazłem i dobrze mi było. Dużo, bardzo dużo gadała o Tobie, małpo
zielona, czyś wart tego?! Panny Ireny takiej jak dziś nie widziałem
jeszcze nigdy. Wyglądała bardzo zdrowa, odpowiednio przytyła, prócz tego
nadzwyczaj wyprzystojniała. Ale dość o tym, przyjedź, a sam zobaczysz. Po
powrocie z uniwerku byłem w puszczy Białowieskiej przez niespełna dwa
tygodnie, zbierałem rozmaite zwierzęta, między innymi sporo pająków dla
Ciebie, później siedziałem przez pewien czas w Warszawie, następnie
przeniosłem się do Otwocka, skąd do Warszawy dojeżdżam tylko, za kilka dni
jednak, wraz z moją przyszłą przenoszę się już na stałe do Warszawy. Ten
rok studiów trzeba sobie wyperswadować, będę więc pracował w pracowni
biologicznej Jezierskiego, co za rezultaty tej pracy będą, to licho wie,
wolę jednak coś robić, niż siedzieć z założonymi rękoma. Tobie tam dobrze,
masz porządnie urządzone laboratoria, wspaniałą rzekę, możesz pracować ile
chcesz i co chcesz robić, pozazdrościć można! Dziwię się tylko, że Ci się
dotychczas ten Saratów nie znudził, żeś do Warszawy nie zatęsknił i tu by
się przecież robota znalazła, a byłbyś wśród swoich. Jeżeli się ta wojna
przeciągnie, to może się wezmę do innej nudniejszej roboty, do matury.
Tego to Ci naprawdę zazdroszczę! Lekko Ci musi teraz być na sercu. Sądzę,
że teraz nie zwlekając odpiszesz mi. Napisz obszernie co robisz całymi
dniami, jakie masz prace, czy masz co na ukończeniu. Widziałem dziś u p.
Ireny całą paczkę Twoich fotografji, bądź porządnym człowiekiem, przyślij
kilka lepszych zdjęć. Mam jeszcze jedną prośbę do Ciebie. Przysłałeś
kiedyś łaskawie trochę wydawnictw Stacji, między niemi była śliczna,
ogromna praca o chrząszczach z gub. Saratowskiej, bardzo Cię proszę,
postaraj się o nią i przyślij mi. Gdyby miała kosztować, z chęcią Ci
zwrócę, choćby zaraz markami pocztowemi. Bądź zdrów i napisz pod adresem
Sz.. T... Sienna 17 m 1.
Szymon
063-064. List
Warszawa 20.IX.14, 1 po północy
Kochany Januszu!
Przed paroma minutami wróciłem do domu gdziem zastał Twe czcigodne
pismo. Dawnom takiej nie odczuł radości jak na widok Twego listu,
dobrześmy się już tu do Ciebie stęsknili. Nie dalej jak dziś gadałem o
Tobie z Tadkiem i Wandą wszystkim już Cię pilno powitać, a komu
najbardziej – sam wiesz. Panna Irena ilekroć się zobaczymy suszy mi
głowę bym taki do Ciebie list napisał, który by w ten sposób podziałał,
żeby Cię tu już za kilka dni miano. O Nią się pytasz, cóż mogę
powiedzieć, sama Ci chyba o tym pisze. Wiem tylko tyle, że ma dużo
lekcji, o co w tych czasach niezbyt łatwo, szkoda jednak, że wszystkie
mocno nieświetne, roboty więc ma dużo, humoru Jej jednak nie brak,
często jednak powtarza: uściskałbym go, niechby już tylko przyjechał. Na
Twoim miejscu nie wytrzymałbym już tak długo.
Luby ex sublokatorze! Dobrze Ci choć z tym, że pracować możesz, tu
się można wściec z nudów. Tadek ma choć trochę roboty, zastępuje jakichś
belfrów w handlówce, ale ja absolutnie nic nie robię. Czasem się do
Muzeum powlokę na kilka godzin, ale co z tego?! Robić nie mogę nic, bo
przede wszystkim nie mam tu żadnych książek, całą bibljotekę zostawiłem.
Spodziewam się jednak, że niedługo będzie trochę roboty, w tych dniach
bowiem podajemy z Tadkiem podanie do Mianowskiego, by zechcieli wydać
polski przekład [Lamperta], jeżeli się zgodzą, to dobrze, będziesz miał
sto kilkadziesiąt stron do przetłumaczenia, zawszeć się zarobi trochę. U
mnie bryndza jeneralna, od Starych dostaję niewiele, sam jakoś nic
zarobić nie potrafię. Brata mego najprawdopodobniej szlag gdzieś trafił,
niema od niego ani słówka, na rzadsze depesze nie odpowiada. Starzy moi
są teraz w Moskwie, tamtędy będziesz na pewno przejeżdżał w drodze
powrotnej, zajdź do nich, będą Ci radzi bardzo. Ich adres: [cyrylica:
B..tad Sibirskaja gost.]. Na jakiej to ulicy – nie wiem, tak tylko
zawsze adresuję, dowiesz się łatwo.
Za obietnicę przywiezienia mi pracy o chrząszczach b. dziękuję,
nie zapomnij tylko. To żeś już poprzednio wysłał była według wszelkiego
prawdopodobieństwa nic więcej tylko blaga. No ale to drobiazg, abyś
teraz przywiózł, a może tam jeszcze co ciekawego znajdziesz dla mnie.
Kończę, bo mi się lulać chce, po otrzymaniu tego listu zaraz odpisz.
Bądź zdrów.
Szymon
065. Kartka pocztowa
Exp. par. Szymon Tenenbaum
Moscou, Grand Hotel Siberie
Kochany Januszu!
Tak mnie długo staruszkowie mordowali, żem się zdobył na
opuszczenie kochanej Warszawki i od dni czterech bawię w starej stolicy
Rosji. Co się u nas dzieje, o tym w części wiesz z gazet, tak mi więc
strasznie było wyjeżdżać, ale stary specjalnie po mnie przyjechał,
musiałem więc jechać z nim, sądzą jednak, że długo tu nie wytrzymam, u
nas zbyt wesoło abym tu miał siedzieć. Tymczasem bawię się oglądaniem
miasta, chodzę na przyrodnicze wykłady na uniwerek. Dziś np. byłem na
zoologji Kożewnikowa, mówił o pierwotniakach, od naszego mistrza
znacznie rozsądniej. Co się dzieje z naszym mistrzem, Kiernikiem,
Polińskim itp. wiesz może. W każdym razie nie wesoło. Piszę, choć nie
wiem czy zastanie Cię jeszcze moja kartka. Dlatego pisze niewiele.
Jeżeliś jeszcze w Saratowie, to odpisz obszernie. Gdybyś jechał do domu
to znów chyba wstąpisz. Mój adres: [cyrylica: Sz. Tenienbaum, Moskwa, B.
Sibirskaja gost. Bądź zdrów i zaraz odpisz.
Szymon
Kochany Januszu!
Wczoraj otrzymałem Twoją kartkę, łaziłem jednak przez cały dzień
po muzeach i galerjach, nie mogłem więc odpisać. Jestem w takim
nastroju, że tłukłbym wszystko dookoła, tak mi […] chce do
Warszawy jechać. Zoologiczne muzeum przy uniwerku pod fioletowym
Medorem, ale galerja Trietjakowa wcale niezła. Cher nous à Moscou mamy
niezłą zabawę, tłuką szyby niemcom, austryjakom, a przez pomyłkę
francuzom, anglikom i … rosjanom. Niezła stypa. Winszuję posady, czy to
aby na stałe. Gdyby mnie się tak udało, zaraz bym się w żonę zaopatrzył.
Czy ten Twój [Bening] jeszcze nie wrócił? Taki jestem wściekły, że mi
wprost trudno pisać. Pojutrze moje imieniny […] one będą pierwszy raz
poza granicami kraju. Szewska pasja mnie ogarnia na myśl, że nie mogę
się stąd ruszyć. Gdybym miał monetę pojechałbym Cię odwiedzić,
zalelibyśmy się. Bądź zdrów, sprawuj się dobrze w swojej stacji napisz
mi co, czas masz, pisz więc dużo.
Szymon
[cyrylica: B. Sibirskaja gost.]
067-068. List
Moskwa 2.XI.1914
Kochany Januszu!
Wczoraj otrzymałem Twoją kartę. Możesz tam sobie kpić i śmiać się
wesoło – masz przyjemną robotę. Mnie tu szlag trafi kiedy z nudów, nic
nie mam do roboty. Wyjechać nie mogę, bo się boję tu samych starych
zostawić. Chodzą i popłakują sobie po kątach. Ze wszystkich stron
Francji od znajomych przychodzą listy, tylko Stefan nie daje żadnego
znaku życia, a że jest na wojnie więc… Może mu i nic nie jest nawet, ale
starzy bzika dostają. Szkoda by chłopa było, ostatnie dwa lata – kiedy
on mieszkał w Paryżu, ogromniem go lubił. Z nudów chodzę często do
ogrodu zoologicznego, wczoraj spędziłem tam prawie cały dzień, biały
niedźwiedź, gdym mu kładł do pyska bułkę chciał mi rękę odgryźć, jakiś
dziki ptak odgryzł mi guzik u marynarki. Co może zdziałać mieszkanie z
człowiekiem pod jednym dachem. Ile jednakowych myśli, jednakowych
czynów. Gdym pierwszy raz był w Kremlu stałem paląc papierosa w niemej
kontemplacji przed „car puszką”. Wypaliwszy go, zrobiłem to samo co Ty,
ogarek wrzuciłem do lufy. Ciekwym czy prócz nas jeszcze kto miał taki
pomysł. Gdyby było ciepło – skakałbym z radości, nie nudziłbym się w
każdym razie. Chodziłbym na wycieczki, zbierał zwierzęta, tu jednak jest
przeszło -10˚ R. nie można więc nawet marzyć o wyruszeniu za miasto.
Tobie zima różnicy nie sprawia. Swoje połowy planktoniczne możesz
urządzać w przeręblach na Wołdze, polować również zawsze można.
Szczęśliwyś, polowanie na wilki, na łosie, psia krew. Tu najwyżej na
muchy w pokoju zapolować można. Sądzisz, że uniwerek będziemy w
Warszawie kończyli. Może, ale tymczasem we Lwowie uniwerek jest na
rosyjski zmieniony. Rajchman został się a [Jalibi], co robi, zgadnąć
nietrudno.
Jest zgoła możliwą i prawdopodobną rzeczą, że mój papa w bardzo
niedalekiej przyszłości wybierze się do paru miast rosyjskich za
interesami i między innemi jest mowa o Saratowie. Jeżeli to dojdzie do
skutku, to się z nim z przyjemnością wybiorę, zobaczylibyśmy się. Hej!
Było by wesoło. Dawnom Cię nie widział, nie warteś tego, ale bym Cię już
jaknajprędzej rad uścisnąć. Jeżeli do Rosji nie pojadę, to już chyba nie
wytrzymam i sypnę się do Warszawy. Tobie się strasznie dziwię, że możesz
tam tak długo wytrzymać, z listów Twych nawet nie widać byś bardzo
tęsknił. Do starych przyszli goście, tak gadają, że pisać nie mogę. Bądź
zdrów i prędko odpisz.
Szymon
069. Kartka pocztowa [Osche (Osie), Kath. Kirche m. Klingerstr.]
JWPan
Janusz Domaniewski
Warszawa
Piękna 16A
Osie 18.VII.22
Dzików moc, rogaczy zatrzęsienie. Prawdziwa
puszcza. W otwocku drzew jest więcej. Zresztą złapaliśmy już 3 chrząszcze,
dwa koniki polne i jedną ważkę. Całujemy w łysy łeb
Szymon
070. Kartka pocztowa
WP. Janusz Domaniewski
Zakopane
Skibówki 2
Dom W. Roja
Szymon Tenenbaum
Poznańska 38 m. 20
Warszawa
Warszawa 14.III.23
Kochany Januszu!
List Twój przed godziną otrzymałem, nazwy wstawiłem łacińskie,
takeś kazał. Przy innych są polskie, toć i przy niektórych tych można
było choć polskie (koszatka, muflon). Za pół godziny wychodzę i sam
zaniosę rysunki do Cotty’iego. Zoologię ledwom tylko wąchał, byłem w
Wilnie kilka dni, dopierom wrócił, wtedy zastałem Twą zoologię, jak
również trzy odbitki. Bardzo dja.
Nie chce mi się pisać, bo po 6 lekcjach jestem diabelnie zmęczony.
Proszę Cię bardzo byś mi doniósł, czy jadąc do Warszawy zatrzymasz się w
Krakowie. Może Pani Irena się zatrzyma? Cieszę się, że przyjedzie,
znaczy się, że z nogą dobrze. Pani Ireny rączki czule całuję
Szymon
071. List
Warszawa 4.VI.23
Kochany Januszu!
Bydlę przedstawione w Twej książce na rys. 133 to Genetta
dongolana; zamieszkuje Nubję. Odbitki swoje jednocześnie wysyłam.
Bogdanowa dopiero wczoraj wieczorem obiecałem pożyczyć Roszkowskiemu,
podobno mu bardzo potrzebny. Omyłek w Twoim podręczniku ci teraz
wykazać nie mogę, bo książka mi się gdzie zaprzepaściła. Wybacz,
że nic więcej, ale się djabelnie spieszę. W tych dniach napiszę
obszerniej. Pani Irenie rączki całuję
Szymon
072. Kartka pocztowa
WP. Janusz Domaniewski
Zakopane
Skibówki 2
Szymon Tenenbaum
Poznańska 38 m. 20
Warszawa
Warszawa 16.VI.23
Drogi Januszu!
Piszę do Ciebie słów kilkoro, ale obszerniej napiszę z drogi. W
dniach najbliższych via Amsterdam, Lizbona, Las Palmas, Pernambuco,
Bahia jadę do Rio de Janeiro. Tam posiedzę z 10 dni robiąc wycieczki do
najbliższych okolic. Potem pojadę przez Sao Paulo do Kurytyby. Tu w
dalszych i bliższych okolicach będę myszkował do pierwszych dni
września, w początkach więc października będę w Warszawie, może i Ty się
wtedy zjawisz? To się uściskamy. Jeżeli masz jakie polecenia, radę czy
wskazówki to napisz momentalnie, najpóźniej z Warszawy wyjadę 22go lub
23go.
Mocno ściska Ci łapę
Szymon
Serdeczne pozdrowienia przesyłam Pani Irenie.
074. Kartka pocztowa [Jardim Botanico, Rio de Janeiro] [powinna być przed 073 sygn. archiwum]
Polonia
WP. Janusz Domaniewski
Zakopane
Skibówki 2
Rio de Janeiro 20.VII.23
Kochany Januszu!
Żeby móc to wszystko opisać co tu się widzi na każdym kroku,
trzebaby mieć inne pióro niż ja posiadam. Cuda o jakich nam się nie
marzyło nawet. Jakże blade są wszystkie najpiękniejsze nawet opisy flory
podzwrotnikowej. Faunę brazylijską poznałem dotychczas w ogródku
zoologicznym, żadnych przyzwoitych zwierząt sam na swobodzie nie
widziałem, złapałem tylko jakieś zwierzątko wielkości szczura, o gołym
czepnym ogonie, szare, tylko koło oczu czarna obwódka, drapieżne. Biega
po mieszkaniu, żryć nic nie chce, trzeba go będzie puścić. Owadów i
ślimaków itp. prawie nic. Ptaków masa, cudowne. Pani Irenie rączki
całuję
Szymon
Europa, Polonia
WP Janusz Domaniewski
Zakopane
Skibówki 2
Kurytyba 12.VIII.23
Kochany Januszu!
Możesz mi naprawdę zazdrościć, bo jeżeli ja, fuszer który ledwo
dubeltówkę do garści wziąć potrafi zabiłem pumę (ho, ho!), wydrę, dwa
gatunki Nasua (z Procyonidae), kupę ptactwa rozmaitego, to wyobrażam
sobie, cobyś Ty tutaj użył! Byłem przez 10 dni nad rzeką Allegre (dopływ
Tibagy, ta jest dopływem Paranapanemy) na terenach zupełnie
niezamieszkałych. Ne ma nic rozkoszniejszego jak takie mieszkanie w
namiocie, palenie ognisk, pilnowanie koni, bo a nuż jaguar. Miałem
żywego tukana, zmarło mu się biednemu jednak. Widziałem go w ogrodzie
zool. w Poznaniu, o ile efektowniej wygląda na swobodzie. Przypominasz
sobie na pewno opis żywych pterodaktylusów w Świecie zaginionym Conan
Doyla. Tukan gdy szczerzy zęby (z ptaków chyba o tukanie tylko tak można
powiedzieć) zupełnie ten opis przypomina. Jutro jadę dalej. Uścisk dłoni
Szymon
Pani Irenie ucałowanie rączek
075. List
Czwartek [V. 1924]
Żebyś zdechł, żebyś zmarniał, żeby Twoim wnukom
nie było znane miejsce wiecznego spoczynku ich dziadka. Miałeś w niedzielę
Loni odnieść gotówkę, chwalić Najwyższego dziś już czwartek. W szkołach
dawno wziąłem więcej niż można było, fenia więc w domu nie posiadam; nie
pisałbym, gdyby nie to, że nie wygodnie mi jakoś pożyczyć, a i Papa nie
przyjechał. W sobotę na noc prawdopodobnie wyjadę na jakie 5-6 dni w
Pieniny. Chciałbym Twe lica najpierw zobaczyć, jeżeli możesz wpadnij w
piątek wieczorem na szklankę herbaty, pogadamy.
Szymon
076. Kartka pocztowa
WP Janusz Domaniewski
Zakopane
Skibówki 19
Szymon Tenenbaum
Krościenko n/D.
Powiat Nowy Targ
Dom Jana Grywalskiego
Krościenko 20.VII.24
Kochany Januszu!
W tych dniach zobaczymy się w Krościenku, otóż mam do Ciebie
wielką prośbę. Zabrałem jedno podwójne pudło do owadów, to już jest
nabite, nie mam gdzie wstawiać owadów. Może zdobędziesz gdzie w
Zakopanem jakie pudło do owadów? Jeżeli nie, to koniecznie przywieź dwa
pudełka od cygar. Niech nie będą bardzo wysokie. Ani w Krościenku, ani w
Szczawnicy nie ma pudełek od cygar! W Zakopanem dostaniesz w trafice za
kilka groszy. Jeżeli możesz przywieź kilka probówek większych, może Ci
Wacek R. pożyczy dla mnie, będę mu bardzo wdzięczny. Tu pogoda cudna,
wycieczki robię bajeczne. Oczekujemy. Pani Irenie ucałowanie rączek.
Uścisk dłoni
Szymon
Lonia śpi, nie dopisuję więc.
077. List
Krościenko 28.VII.24
Kochany Januszu!
Zaczynam od treści. Dziś zapłaciłem rachunek gospodyni za mleko
i.t.p., w kieszeni pozostało mi 30 groszy, wyraźnie trzydzieści groszy,
bardzo więc Cię proszę, byś po otrzymaniu tego listu natychmiast wysłał
mi flotę. Ta wydaje mi się przy obecnej bryndzy kolosalną sumą, a
starczy na kilka dni. Co dalej zrobię, słabo sobie uświadamiam. W karcie
prosiłem Cię o dwa pudełka od cygar, nie zapomnij, może się gdzieś w
Zakopanem zawieruszyła tabliczka torfu? Kiepskom się w tym roku
wyszykował. Może zdobędziesz od Roszkowskiego parę probówek? Kiedy
będziecie w Krościenku? Pani Irenie ucałowanie rączek. Uścisk dłoni
Szymon
078. Kartka pocztowa
Wielmożny Pan
Janusz Domaniewski
Zakopane
Skibówki 19
Szymon Tenenbaum
Warszawa
Poznańska 38
Krościenko 18.VIII.24
Kochany Januszu!
List Twój już dość dawno otrzymałem, tak się jakoś składało, żem
do tej chwili nie odpisał. Teraz już ślę tylko pożegnanie. Za 3 godziny
zawiezie mnie auto do Nowego Targu, wieczorem dalej. Nigdy tak prędko
wakacje nie przeszły, pogody cudownie, po lipcu, który dla mnie dla
połowów jest najgorszym miesiącem przyszedł znów dobry okres, ja muszę
jechać na dodatek do nowej, a wcale, zdaje się, niełatwej pracy.
Rezultaty zatem wcale niezgorsze – powyżej 5 tysięcy chrząszczy, w tym
sporo rzeczy ciekawych, świstak, którego znasz i wczoraj dopiero zdobyty
puchacz. Cudowne zwierzę! Trzymany był dwa miesiące w izbie między
ludźmi, jest więc zupełnie oswojony, daje się brać do ręki. Zabawne
rzeczy wyrabia i dziwne tony wydaje na widok psa. 50 złotych przysłała
mi w swoim czasie p. Irena, że mi ona przekaz adresowała, że nie było
słowa na nim, więc liczyłem na parę słów, zwlekałem z odpowiedzią.
Przeproś. Widzę sytuacja nieosobliwa, ale jakoś to przecież będzie.
Odpisz kilka słów do Warszawy. Pani Irenie ucałowanie rączek. Od Loni
dla obojga Państwa najserdeczniejsze pozdrowienia. Szymon
Panu Stryjeńskiemu powiedz, że świstak pozwala się już głaskać. Apetyt ma nadzwyczajny!
079. Kartka pocztowa
Wielmożny Pan
Janusz Domaniewski
Zakopane
Skibówki 19
Szymon Tenenbaum
Warszawa
Poznańska 38
Warszawa 21.VIII.24
Kochany Januszu!
Co się tyczy puchacza, to pisz na Berdyczów. Pierwsze zwierzę,
które się Loni poddało. Lonia sama wyraziła życzenie hodowania go w domu
(pojmujesz?!), nic więc z Twojej propozycji. Czcigodna moja małżonka
wraca do domu za jakieś 10 dni, to zresztą mało ma do rzeczy, bo
zajechać do mnie możesz w każdym razie. Kiedy Ty będziesz w Warszawie?
Lorec na gwałt maluje Twoje ptaszki.
Szymon
080. Kartka pocztowa
Wielmożny Pan
Janusz Domaniewski
Zakopane
Skibówki 19
Szymon Tenenbaum
Warszawa
Poznańska 38
Warszawa 10.III.25
Kochany Januszu!
Wybacz, żem na Twą kartkę od razu nie odpowiedział. Chciałem Ci od
razu książkę posłać, nic jednak z tego. Przeszukałem całą Śto Krzyską,
nic, mój egzemplarz też gdzieś licho wzięło, wszystkie kąty
przeszukałem. Ktoś musiał pożyczyć, nie mogę zgadnąć kto. Ciebie
podejrzewałem, z karty widzę, że to kto inny się połakomił. Na całe
święta (dwa tygodnie) jadę w Pieniny, może byśmy tam razem połazili? Jak
zdrowie Tomka? Odpiszcie, bo Lonia się gwałtem o wiadomości dopomina.
Wszystkich mocno całujemy i pozdrawiamy.
Szym
081. Kartka pocztowa
Wielmożny Pan
Janusz Domaniewski
Zakopane
Skibówki 19
Szymon Tenenbaum
Warszawa
Poznańska 38
Warszawa 22.XI.25
Kochany Januszu!
Pani Lonia twierdzi, że jutro są Twoje imieniny. Chętnie wierzymy
temu, wobec tego przyjmij nasze życzenia: ja ci życzę […] schudnięcia i […] ($).
Stanisław
I ja tysz, Szymon.
Irenka.
Wszystkiego najlepszego życzy Panu MSumiński.
Najserdeczniejsze życzenia, Szymkowa.
082. Kartka pocztowa [Rishon-Le-Zion, The Palm Avenue]
Pologne
JWPan
Janusz Domaniewski
Zakopane
Skibówki 19
Tiberia 25.XII.25
Wybacz kochanie, że nie piszę listu, nie mam
jednej wolnej chwili, zwiedzam, zbieram, rozkoszuję się upałem.
Dwutygodniowa wycieczka. Obojgu najserdeczniejsze
pozdrowienia śle Szym.
083. Kartka pocztowa [Habana. Fuente en el Parque Colon. Colombus Park]
Pologne
JWPaństwo
I. i J. Domaniewski
Warszawa
Hoża 42
Havana 27.VI. 26
Wszystko nasi drodzy jest przereklamowane, z
wyjątkiem gorąca, które jest niedocenione. Trzeba umiejętnie obchodzić się
z przedmiotami metalowymi, w tej bowiem temperaturze gną się jak wosk.
Ceny bardzo niskie, dwie szklanki oranżady kosztują zaledwie 90 ct. t.j.
marne 9 złotych. Pani Irenie ucałowanie rączek, Panu Januszowi uścisk łapy
ślą Tadek, Szymon.
084. Kartka pocztowa [236 Atoyaciver]
Europa
Pologne
JWPaństwo
I. i J. Domaniewski
Warszawa
Hoża 40
Meksyk 12.VIII. 26
Szkoda, że Cię tu, Kochany Januszku nie mamy, bo
i ptaszki ładne i Meksykańczycy by Ci przypadli do gustu, od świtu do nocy
kropią na wszystkich ulicach z rewolwerów. Pani Irenie grzecznie rączki
całujemy, Ciebie mocno ściskamy Tadek i Szymon.
Kochany Januszu, chciałem Ci odnieść gotówkę sam,
że jednak wszyscy wychodzą z domu, Lonia kazała warować w domu. Będziesz
miał kiedy wolną chwilkę – wpadnij!
Uścisk łapy śle Szym
086. Kartka pocztowa
JWPaństwo
Domaniewscy
Zakopane
Muzeum
10.VI.1927
Kochani moi!
Mam bardzo dużo czasu, bo mój pociąg odchodzi dopiero o 735, z
nudów więc obżeram się ciastkami i pisze do Was by jeszcze raz za
towarzystwo podziękować. Przeproście Zborowskiego żem się z nim nie
pożegnał, nie zdążyłem. Liczę, że za 2 miesiące będę miał w ręku
materiał złożony z kilkudziesięciu tysięcy okazów. Można tyle mieć, ale
wtedy nie należy próżnować. Uściski dla Janusza, ucałowanie rączek
Irenie Szym
Kochany Januszu!
Pyskować możesz, wiem świetnie, aleś się kiepsko wybrał. Masz się
rzucać, to się rzuć z 6go piętra, ale czego radca sobie życzy? Po
przyjeździe do Warszawy, niemal natychmiast, bo już po paru godzinach
byłem w Pomocy Szkolnej i wysłałem za 17 zł probówek na adres prof.
Sawickiego. Świadka mam we własnej żonie, która mnie zrugała za to że
wyrzucam flotę. Przesyłkę mieli wysłać zaraz, porachowali sobie za
opakowanie i przesyłkę wcale nieźle, nie moja wina, że poczta tak
sprawnie działa.
Muzeum podobno również wysłało.
Z listu widać, że w drodze nieźle odpoczywasz, z Rumunji zbiory będą zapewne najbogatsze.
Ja jadę do Zakopanego dopiero 5go, dostałem od Zborowskiego
depeszę, że odnawiają mieszkalne pokoje, wcześniej nie będą
gotowe. Teraz widziałem się z Jankiem, od niego otrzymałem Twój adres.
Byliśmy w Ossolineum, Janek odebrał dla Ciebie 1000 zł., ma je wysłać do
Konstantynopola.
Adres do Konstantynopola:
St. Tuchbandt
Constantinopole
Péra, Sakiz-Agatek N 2.
Pisałem do niego przed paru dniami donosząc, że go odwiedzisz, że
ma się Tobą zaopiekować, oprowadzić i t.p.
Na pewno się Tobą ucieszy i przyjmie jaknajlepiej.
Napisz do mnie kilka słów do Zakopanego.
Rok szkolny już skończyłem, zmordowany jestem jak pies.
Lonia każe Cię serdecznie pozdrowić.
Łapę Ci ściska
Szym
088. Kartka pocztowa
JWielmożny Pan
Janusz Domaniewski
Zakopane
Muzeum
Nadawca: Szymon Tenenbaum
Warszawa
Poznańska 38
Warszawa, 11.IX. 27
Najserdeczniejsze pozdrowienia dla bacy!
Kochany Januszu!
Sądzę, że lada dzień wracasz ze zjazdu, że kartka już Cię może
zastanie w Zakopanem. Wiem, że jeżeli nie napiszę, to ty się na pewno
pierwszy nie odezwiesz. Zmiłuj się człowieku, zrób choć kilka
przyzwoitych wycieczek teraz i przyślij materjał, chcę się choć w
najogólniejszych zarysach zorjentować jak się przedstawia teraz fauna
chrząszczarska. Pudełek jakoś nie widzę, materjałów też nie, Czyś się
jednak zdecydował na te pudełka, które są w Muzeum, czy jednak nie
lepsze będą mniejsze?
Januszku, przed Twoim wyjazdem wysłałem na adres Sawickiego do Krakowa
/skrzynkę probówek. Jeżeli Ci jej Sawicki do Zakopanego nie odesłał, to
/napisz do niego, nie bardzo mi się chce darować mu kilkadziesiąt
/przyzwoitych probówek. Byłem wczoraj w Muzeum, puściutko,
/Sztolcman i Kulewska, nikogo więcej, albo na Zjeździe, albo na
/urlopach. Początek roku mam więc piekielną orkę. Nauczycieli już
/mam wszystkich, plan ułożony, odsapnę więc nieco, do dziś
/przesiadywałem w szkole i przed i popołudniu. Napisz co w
/Zakopanem, co robisz, jakie ploteczki. Mieliście trochę sensacji z
/sanatorium dla umysłowo chorych.
Ucałuj Pani Irenie rączki.
Ściskam Cię
Szym
Kochany Januszu!
Wrodzone lenistwo nie pozwoliło mi przez taki długi czas na Twój
list odpowiedzieć. Dziś Szabas, wolny dzień, wycieczki się skończyły,
zimno i śnieg pada, siedzę w domu, załatwiam zaległą korespondencję.
Sprawy Jezierskiego, na ten temat był Twój list, w obecnej chwili są w
zawieszeniu, ma chwilowo jakąś posadę, ożenił się, nie będę więc o tem
pisał. Wiem, że Roszkowski przyjechał, spotkałem go nawet raz na ulicy,
ale pudeł mi nie dostarczył, byłbym może się zdecydował na spacer i
poszedł po nie, ale nie wiem gdzie mieszka. Trzeba się więc dowiadywać,
zresztą, trzeba je przywieźć dorożką, musze mieć na to przynajmniej
złotówkę, a złotówka to duży pieniądz. Z gotówką, jeżeli Cię to
interesuje, w ogóle jak najgorzej! Nijak się nie mogę wygrzebać z
długów. Trzy pudła przywiózł mi Siemaszko, coś niecoś już tam ułożyłem,
dopóki jednak nie będę miał całego materjału, mało mogę zrobić, postaraj
się więc przysłać mi resztę. Etykietki i szpileczki do przypinania
etykietek mnie zrujnują, dam je jednak Muzeum w zamian za ukradzione
jakoby przeze mnie kartki do nalepiania owadów. O Tatrach jest parę
prac, których nijak nie mogę zdobyć, czy byś nie mógł mi pomóc jakoś?
Może one są w Muzeum? Może Muzeum może je jakoś zdobyć? Gdybyś mi je
mógł przysłać, naprawdę byłbym ogromnie wdzięczny. Ich spis załączam na
oddzielnej kartce. [Dzida] u nas nie była, po książki przyszła Mira, od
niej więc o Was nie mogłem się niczego dowiedzieć. Podobno Irena […] w
tych dniach, a i Ty wybierasz się do Warszawy. Prawda to?
Pozdrów serdecznie Zborowskiego.
Pani Irenie rączki ucałuj.
Ciebie mocno ściska
Szym
090. cd listu [Gimnazjum Humanistyczne Męskie T-wa „Laor”, Warszawa, Nalewki 2a, tel. 220-91, Dyrektor]
WYKAZ LITERATURY
091. List [Gimnazjum Humanistyczne Męskie T-wa „Laor”, Warszawa, Nalewki 2a, tel. 220-91, Dyrektor] powinien być przed 89 sygn. arch.
Warszawa, d. 23.IX.27
Kochany Januszu!
Nie wysiliłeś się zbytnio pisząc te kilka słów po zjeździe. Nie
byłem, rad bym wiedzieć co tam było, kto był, z kim się poznałeś,
jakieście zrobili wycieczki. Tu nie widziałem nikogo, byłem w Muzeum,
pusto. Zresztą mam kupę pracy w szkole, później moje robaczki, nie
wychodzę nijak. Dla Tatr jednak, jak się okazuje, trochę nowych form
znalazłem, jest i parę nowych gatunków dla Polski. Był u mnie parę dni
temu Jezierski, jest zrozpaczony, bo choć syn jego jest niby zdrów, ale
lekarze każą mu mieszkać w Zakopanem. Chłop rwie się do pracy, skończył,
jak wiesz, leśnictwo w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, chce na
gwałt dostać posadę leśnika, a właśnie chodzi o Tatry. Mówiliśmy i o
Tobie. Masz tam takie stosunki, że gdybyś rączkę przyłożył,
prawdopodobnie by się coś znalazło, a naprawdę warto mu przecież jakąś
pomoc okazać. Jezierski też Ci chyba nic złego w życiu nie zrobił, wiem
jak bardzo byłby Ci wdzięczny, gdybyś mógł i chciał co zrobić. Jak by
nie było, racz w tej sprawie do mnie parę słów napisać, ewentualnie
wprost do Jezierskiego (Hoża 45). Jeżeli nie masz czasu na przyzwoite
zbieranie to choć przechodząc przez las podnieś grzyby, między drobnemi
Staphylinidami z rodzaju Atheta na pewno w Tatrach są bardzo dobre
rzeczy! Czy w połowie października chrząszczy jest jeszcze tyle, że
warto po nie przyjechać? Wpadłbym, gdyby było warto, na jakiś tydzień.
Co u Ciebie? Jak stoi mieszkaniowa sprawa? Jak zdrowie Rodziny? Łapę Ci
ściskam Szym
Kochany Januszu!
Dziękuję Ci bardzo za napisanie w sprawie zbiorów Mączyńskiego do
p. Kozłowskiej. Szkoda wielka, że ten zbiór musi iść wprost do Katowic,
opracowanie całego zbioru, tam na miejscu, będzie dla mnie niemożliwe.
Co się tyczy przyjazdu mojego na Wielkanoc do Zakopanego, to z tego nic
nie będzie, bo nie będę miał zupełnie gotówki. Nie bardzo się zresztą
martwię, Wielkanoc w tym roku wypada wcześnie, w Tatrach więc, nawet w
dolinach wszędzie jeszcze będzie śnieg, a polowanie na zakopiańskie
pluskwy nie opłaca mi się. Otrzymałem przed paru dniami Twoje
podręczniki, bardzo dziękuję. Przeglądałem je tylko pobieżnie. Lonia je
studjuje całemi dniami, zachwycona, że tak łatwo mogła zostać
nauczycielką przyrody Irenki. Książki te właściwie mają być dla uczniów,
jak te tablice będą wyglądały po tygodniu?! Nie lepiej je było
zbroszurować? W domu co słychać? Jak zdrowie Tomka, jak Pani Irena, co z
doktoratem? Nie wybierasz się do Warszawy? Nowości osobliwych mało.
Tadziu miał zapalenie płuc, pewnie wiesz zresztą, wczoraj wyjechał do
Mondralina, czy jak tam się to „sanatorium” nazywa. Dwa tygodnie tam
posiedzi. Bądź zdrów, ucałuj Żonie rączki Szym
Kochany Januszu!
List Twój już dawno otrzymałem, leżałem jednak w łóżku, trudno mi
było pisać, piszczałem. Dziś wstałem, jutro zaś jadę na kilka dni na
odsapnięcie po trudach choroby do Otwocka. Pudełka dałem do Uranji do
wyklejenia torfem, nie odesłali mi ich dotychczas. Pytasz czy będę w tym
roku w Tatrach. Mam taki zamiar, owszem, jeżeli mnie w Muzeum przytulą.
Chcę przyjechać na tydzień w lipcu i na tydzień w sierpniu. Mieszkać
będę w Krościenku. Może się zdobędziesz i Ty na wycieczkę w Pieniny. Na
Irenę liczę na pewno. Z Warszawy przed 1.VII pewnie nie będę się mógł
ruszyć. Koniec roku dopiero 28go!
Ściska Cię Szymon
Irenko, na Giewoncie o tej porze jest dość liczna, bardzo mi
potrzebna szczypawka – Carabus Fabricii poloniensis, której możesz się
przypatrzeć w Muzeum. Jeżeli masz trochę dla mnie sentymentu
przespaceruj się na Giewont, zbierz ich ze dwie kopy. Jeżeli będzie
więcej nie - obrażę się. Zmuś Dominika, żeby wychodząc brał ze
sobą probówkę. Doktoratu jeszczem Ci nie powinszował – gdy się zobaczymy
w Zakopanem lub w Krościenku.
Rączki całuję Szymon
094. Kartka pocztowa
JWielmożny Pan
Janusz Domaniewski
Zakopane
Muzeum
Nadawca: Szymon Tenenbaum
Krościenko n/D.
pow. Nowy Targ
Krościenko 8.VII. 28
Kochany Januszu!
Chciałbym bardzo za kilka dni przyjechać do Zakopanego na tydzień,
możliwe to jednak będzie, jeżeli będę miał mieszkanie. Jak z mieszkaniem
w Muzeum, może tam da się to zrobić na parę dni. Parę dni na Hali
Gąsiennicowej, dzień jeszcze w jakimś schronisku i koniec. Tu powodzi mi
się niezgorzej! Zebrałem parę nowych dla Pienin gatunków. Czy Irenka
będzie za tydzień w Zakopanem, możebyśmy razem jakie wycieczki odbyli?
Nie zwlekając długo odpisz. Szymon
095. Kartka pocztowa
JW Pan
Janusz Domaniewski
Zakopane
Muzeum
Nadawca: Szymon Tenenbaum
Krościenko n/D.
pow. Nowy Targ
Zdrojowa 27
Krościenko 13.VIII. 28
Kochany Januszu!
Małżonka Twoja będąc u nas solennie mi przyobiecała, że
natychmiast po przyjeździe do Zakopanego wyśle mi pudło do owadów, o
które już poprzednio do Ireny pisałem i które miała mi jadąc do
Krościenka zabrać. Nie przywiozła, nie przysłała. Napisałem więc jeszcze
raz bardzo o przysłanie pudła prosząc. Rzeczywiście w moich pudłach nie
ma ani jednego miejsca, nie spodziewałem się, że będę miał tak obfity
połów. Pisałem również do Zborowskiego, żeby przypomniał Irenie o mojej
prośbie. Nic, ani pudła, ani jednego słówka wiadomości nie otrzymałem.
Może Ty będziesz tak dobry i zajmiesz się wysłaniem mi pudła, niech
będzie możliwie największe. Jeżeliś łaskaw, włóż również do pudła dwie
tabliczki torfu. Bardzo Cię proszę, nie zwlekaj, wyślij natychmiast! Czy
do Krościenka się nie wybierzesz?
Ściska Cię Szym
Kochany Januszu!
Bądź uprzejmy, każ zaraz sporządzić kopię pisma, które Ci
posłałem, zmień tylko datę. Zatelefonuj do mnie gdy będzie gotowa,
wstąpię po nie
Szymon
097. Kartka pocztowa
JW Pan
Dr Janusz Domaniewski
Warszawa
Państwowe Muzeum Zoologiczne
Krakowskie Przedmieście
Nadawca: Szymon Tenenbaum
Zaleszczyki
Dom Turystyczny
Wołczków 10.VII.35
Kochany Januszu!
Mam do Ciebie prośbę. Zgubiłem pudełko, w którym miałem Twoje
zaświadczenia, papier ze Starostwa i K.O.P.. Starostwo bez trudności
dało mi inny, K.O.P. potwierdził. To są jednak papiery potrzebne tylko
dla straży granicznej. Twój papier otwiera drzwi każdego dworu. Kopję
wydanego mi zaświadczenia masz na pewno. Każ to jeszcze raz przepisać,
podpisz i zaraz mi przyślij. Pracuję jak koń, niedosypiam i niedojadam,
uganiam się od świtu do nocy za robaczkami. Znalazłem sporo dobrych i
bardzo dobrych gatunków. Tadeusz miał być w tych stronach, miał pisać do
mnie, czy już wyjechał? Jeżeli nie – daj mu mój adres. Irena też się
wybierała do Zaleszczyk, czy to był plan serjo? Napisz kilka słów.
Ściskam Cię Szym
098. Kartka pocztowa
JW Pan
Dr Janusz Domaniewski
Warszawa
Państwowe Muzeum Zoologiczne
Krakowskie Przedmieście
Gmach Uniwersytetu
Nadawca: Szymon Tenenbaum
Zaleszczyki
Dom Turystyczny
Zaleszczyki 4.VIII.35
Kochany Januszu!
Nie odpisałem Ci na Twoją kartkę i nie podziękowałem za przysłany
papier, ale ciągle byłem w rozjazdach, dopiero wczoraj po przeszło
trzytygodniowej nieobecności wróciłem do Zaleszczyk. Mam do Ciebie
jeszcze jedna prośbę. Przed ferjami sprowadziłem sobie furę papierków do
nalepiania owadów, zdawało się, że mi starczy tego na parę lat, okazuje
się, że nie wystarczy mi więcej niż na kilka dni. Prośba więc polega na
tem, byś mi z Muzeum przysłał (pożyczka) choćby kilka torebek papierków
No 3, większych (No 6) mam dość. Przesyłka będzie kosztowała parę
groszy. Nie zwlekaj, będę oczekiwał z niecierpliwością. Ściskam Cię
Szym
099. List
17.II.1936
Kochany Januszu!
Posyłam to com miał posłać, możesz dodać lub odjąć co będziesz
uważał za właściwe, kopję jednak dla mnie zostaw, bym później wiedział
czego się trzymać, a mój „rękopis” albo zniszcz, albo mi zwróć. Gdyby ta
sprawa była dla Ministra czy Kuratora zbyt trudna do załatwienia, niech
może wezwie współwłaścicieli i tak z nimi porozmawia by obaj
zgodzili się na moją kandydaturę. Posyłam bilet dla p. Ostrowskiego,
prześlij go, może będzie się chciał ze mną skomunikować. Przepraszam Cię
za kłopoty, nie gniewaj się
Szym